Od 2015 roku u wybrzeży Jemenu na Morzu Czerwonym stoi zakotwiczony i rdzewieje tankowiec FSO Safer. Ten "statek – widmo" może w każdej chwili eksplodować. Od lat eksperci ostrzegają przed katastrofą ekologiczną. Dziś z Rotterdamu wyruszyli eksperci, którzy mają przepompować ponad milion baryłek ropy do innej jednostki.

Statek FSO Safer został porzucony w 2015 roku u wybrzeży Jemenu, w związku z toczącą się w tym kraju wojną domową. W maju 2020 roku woda zaczęła przeciekać do maszynowni. Pod pokładem statku zalega ponad milion baryłek ropy. Jednostka może w każdej chwili przerdzewieć, eksplodować albo stanąć w płomieniach.

Eksperci od lat ostrzegają przed tykającą bombą. Kreślą czarne scenariusze: nawet 8 milionów ludzi może zostać pozbawionych wody pitnej, w ciągu trzech tygodni wyginą też wszystkie ryby z jemeńskich zasobów w akwenie Morza Czerwonego - wszystko to, jeśli tylko w poszyciu tankowca powstanie szczelina albo dojdzie do eksplozji gromadzących się w nim oparów gazów.

Dziś z portu w Rotterdamie wypłynęli specjaliści z firmy Boskalis. To oni mają przeprowadzić akcję przepompowania ropy ze zbudowanego 48 lat temu FSO Safer do tankowca, zakupionego przez ONZ - zbiornikowca klasy VLCC.

Tę niecodzienną akcję finansuje ONZ, które prowadziło w tej sprawie zbiórkę. Mowa jest tu o 144 milionach dolarów. Wciąż brakuje jeszcze 29 milionów dolarów.

Specjaliści dopłyną do Safera za trzy tygodnie, potem muszą dokładnie zbadać jednostkę, usunąć z tankowca niebezpieczne opary gazu, a dopiero potem będzie można rozpocząć przepompowywanie ropy. Potem FSO Safer ma zostać odholowany do stoczni.

Jemen jest pogrążony w wojnie domowej od 2014 roku, kiedy rebelianci Huti zajęli stolicę kraju Sanę i znaczną część północy kraju. Koalicja pod wodzą Arabii Saudyjskiej, w skład której wchodziły Zjednoczone Emiraty Arabskie i która była wówczas wspierana przez USA, rozpoczęła kilka miesięcy później interwencję w Jemenie po stronie rządu.

W konflikcie, który jest często postrzegany jako wojna zastępcza między szyickim Iranem i sunnicką Arabią Saudyjską o dominację w regionie, zginęło ponad 150 tys. ludzi. Konflikt wywołał też jeden z największych obecnie kryzysów humanitarnych na świecie.