Miliony ludzi mogą w ciągu najbliższych tygodni zostać pozbawionych wody i żywności. Narażeni będą na choroby serca i płuc. Taki scenariusz kreślą specjaliści w związku ze statkiem-widmo u wybrzeży Jemenu. Safer może w każdej chwili eksplodować.

Od lat eksperci ostrzegają przez katastrofą ekologiczną, którą może spowodować tonący i rdzewiejący na Morzu Czerwonym tankowiec Safer. Statek został porzucony w 2017 roku u wybrzeży Jemenu, w związku z toczącą się w tym kraju wojną domową. W maju 2020 roku woda zaczęła przeciekać do maszynowni.  

Naukowcy kreślą czarne scenariusze: nawet 8 milionów ludzi może zostać pozbawionych wody pitnej, w ciągu trzech tygodni wyginą też wszystkie ryby z jemeńskich zasobów w akwenie Morza Czerwonego - wszystko to, jeśli tylko w poszyciu tankowca powstanie szczelina albo dojdzie do eksplozji gromadzących się w nim oparów gazów - pisze "The Guardian".

Jeśli dojdzie do wybuchu, zanieczyszczone powietrze doprowadzi do problemów płucnych i sercowych u mieszkańców wybrzeża.

Pod pokładem statku wciąż zalega ponad milion baryłek ropy. Eksperci ostrzegają przed tykającą bombą.

Przypominają, że statek-widmo to także zagrożenie dla gospodarki globalnej. 10 proc. światowego transportu morskiego prowadzi przez cieśninę Bab el-Mandeb, ważny punkt żeglugowy, łączący Morze Czerwone z Oceanem Indyjskim.

ONZ próbuje negocjować zarówno z uznawanym przez siebie rządem w Sanie, jaki i z rebeliantami. Ci nie chcą zgodzić się na inspekcję ekspertów na pokładzie tankowca. Domagają się za to jego naprawy i oddania im zgromadzonej w nim ropy, by mogli ją sprzedać.  

Wojna domowa w Jemenie trwa od 2011 roku i określana jest mianem najgorszego kryzysu humanitarnego na świecie. Życie straciły tysiące cywilów.

ONZ alarmuje, że jeśli działania wojenne nie zostaną zakończone, 20 milionom ludzi grozi śmierć głodowa.