Raperzy, którzy cztery dni temu wywołali starcia na podparyskim lotnisku Orly, biją się w piersi. Nadsekwańska prasa ujawnia zeznania dwóch piosenkarzy, którzy doprowadzili do wielkiej bijatyki z udziałem około 20 osób. Obaj pozostaną w areszcie śledczym do wrześniowego procesu.

Wielu paryskich komentatorów sugeruje, że zeznania dwóch znanych francuskich raperów z afrykańskimi korzeniami - Booby i Kaarisa, z których każdy ma około 40 lat - przypominają trochę tłumaczenia kilkunastoletnich uczniów, którzy doprowadzili do bójki w czasie szkolnej przerwy.

Kaaris, który pochodzi z Wybrzeża Kości Słoniowej poskarżył się policjantom, że Booba, którego ojciec jest Senegalczykiem, brzydko wyraził się o nim i o jego matce. Booba z kolei utrzymuje, że został uderzony w głowę flakonikiem perfum z lotniskowego sklepu. Lokal ten został w czasie bijatyki zdemolowany, interweniować musiały szturmowe oddziały policji.

Szkody wyrządzone przez bandy towarzyszące obu raperom szacowane są na kilkadziesiąt tysięcy euro. Booba i Kaaris oświadczyli w czasie przesłuchań, że lotnisko nie było najlepszym miejscem na bijatykę - spowodowała ona bowiem później opóźnienia w rozkładzie lotów.