W specjalnym wydaniu "Rossijskaja Gazieta" opublikowała uchwałę Centralnej Komisji Wyborczej z ostatecznymi wynikami wyborów prezydenckich w Rosji. Oznacza to, że są one prawomocne, a Władimir Putin jest już oficjalnie prezydentem-elektem. W niedzielnym głosowaniu poparło go 45 mln 602 tys. 75 osób, czyli ponad 63 procent.

Według CKW lider Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPRF) Giennadij Ziuganow zdobył 12 mln 318 tys. 353 głosy (17,18 proc.), miliarder Michaił Prochorow - 5 mln 722 tys. 508 głosów (7,98 proc.), przywódca nacjonalistycznej Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji (LDPR) Władimir Żyrinowski - 4 mln 458 tys. 103 głosy (6,22 proc.), a szef socjalistycznej Sprawiedliwej Rosji Siergiej Mironow - 2 mln 763 tys. 935 głosów (3,85 proc.).

Frekwencja wyborcza wyniosła 65,34 proc.

Komisja rekordowo szybko uporała się z liczeniem głosów

Rosyjska CKW jeszcze nigdy tak szybko nie uporała się z liczeniem głosów w wyborach prezydenckich. W 2008 roku potrzebowała na to pięciu dni. Na podanie ostatecznych wyników prawo daje jej 10 dni.

Sam Putin ogłosił siebie zwycięzcą wyborów już w niedzielę wieczorem, w dwie godziny po zamknięciu lokali wyborczych, na wiecu swoich stronników na placu Maneżowym, przed murami Kremla.

Inauguracja 59-letniego Putina odbędzie się 7 maja. Najwyższe stanowisko w państwie będzie on piastować przez co najmniej sześć lat. Konstytucja Federacji Rosyjskiej nie zakazuje mu ubiegania się w 2018 roku o jeszcze jedną kadencję na Kremlu.

Putin był już prezydentem FR przez dwie kadencje, w latach 2000-2008. Konstytucja zabraniała mu kandydować na trzecią kadencję z rzędu. Odchodząc z urzędu, na swojego następcę zaproponował Dmitrija Miedwiediewa, a sam stanął na czele rządu. Już wtedy niektórzy analitycy prognozowali, że Miedwiediew będzie jedynie strażnikiem kremlowskiego tronu i że Putin w 2012 roku zechce wrócić na Kreml.

W ubiegły piątek Putin wyznał, że nie zdecydował jeszcze, czy wystartuje również w wyborach prezydenckich w 2018 roku.