Prezydent USA George W. Bush i inni politycy republikańscy zgodnie wychwalali na konwencji republikanów kandydata na prezydenta, senatora Johna McCaina. Obecny amerykański przywódca nie pojawił się jednak w hali Excel Energy Center w St. Paul koło Minneapolis. Przemawiał za pośrednictwem łącz satelitarnych z Teksasu.

Wewnątrz i na zewnątrz hali było bardzo gorąco. Konwencji towarzyszyły antyrepublikańskie protesty i huk policyjnej broni. Nie mogę powiedzieć na pewno, że to był gaz łzawiący, ale wiem, że gdy nawdychałem się tego, trudno było mi oddychać i widzieć - mówił korespondent telewizji CNN. Dziennikarz podkreślił, że podczas starć nikt nie został aresztowany.

George W. Bush nie pojawił się osobiście na konwencji republikanów. Oficjalnie wizytę prezydenta odwołano z powodu huraganu Gustav, ale Bush na zagrożonych terenach był dzień przed swoim wystąpieniem i ma być dzień po, czyli dzisiaj. Wczoraj mógł pojawić się na konwencji, ale podobno nie życzył sobie tego sztab Johna McCaina, który za wszelką cenę próbuje przeciwstawić się wrażeniu, że kandydat republikanów to kontynuacja polityki Busha. Tyle tylko, że do tego przekonywał sam prezydent.

Żyjemy w niebezpiecznym świecie. Potrzebujemy prezydenta, który rozumie lekcję z 11 września 2001 r. Żeby chronić Amerykę, musimy być w ofensywie, uprzedzać ataki, zanim nastąpią - powiedział. Amerykański przywódca przypomniał także, że McCain poparł wojnę w Iraku. W tej sytuacji nowa gwiazda mediów, czyli kandydat na wiceprezydenta Sarah Palin może nie wystarczyć, aby przekonać, że idzie nowe. Trzeba jednak zauważyć, że część republikanów wcale tego nie oczekuje.