W białoruskich więzieniach przebywa już ponad 1000 więźniów politycznych. To bezprecedensowa sytuacja wymagająca reakcji państw demokratycznych – poinformowało polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Wskazało, że muszą oni zostać uwolnieni, a osoby odpowiedzialne za naruszenia praw człowieka - pociągnięte do odpowiedzialności.

"W białoruskich więzieniach przebywa już ponad 1000 więźniów politycznych. To bezprecedensowa sytuacja wymagająca reakcji państw demokratycznych. Wzywamy władze Białorusi do zaprzestania prześladowań wobec własnego społeczeństwa" - przekazał na Twitterze resort dyplomacji.

"Będziemy wspierać walkę o sprawiedliwość na Białorusi" - zadeklarowało MSZ.

"Tendencja wzrostowa"

Centrum praw człowieka Wiasna informowało 1 stycznia, że na Białorusi było wówczas 970 więźniów politycznych. "Liczba więźniów politycznych w ciągu miesiąca (grudnia - przyp. red.) wzrosła o 82 osoby, według stanu na 30 grudnia wynosiła 970, kontynuując tendencję wzrostową" - napisano wtedy w komunikacie Wiasny.

W aresztach śledczych wciąż przebywają także członkowie samego Centrum, w tym jego szef Aleś Bialacki. Według informacji obrońców praw człowieka wciąż dochodzi do aresztowań uczestników pokojowych akcji protestu przeciwko reżimowi Alaksandra Łukaszenki, osób posługujących się biało-czerwono-białą symboliką opozycji.

"Kontynuowany jest proces pociągania do odpowiedzialności karnej uczestników protestów przeciwko sfałszowaniu rezultatów wyborów prezydenckich (w 2020 roku), a także krytyków władzy" - napisano w oświadczeniu Wiasny.

Dodano, że obrońcy praw człowieka i niezależni dziennikarze wciąż rejestrują wiele faktów brutalnego traktowania obywateli, którzy są pozbawieni wolności z powodów politycznych.