23-letnia Wioletta Smul, aktywistka Greenpeace z Poznania, jest w grupie sześciu kobiet, które wspinają się na londyński Shard - najwyższy budynek w Europie. Protestują przeciwko planom wydobycia ropy na Arktyce.

Na szczycie, na wysokości 310 metrów, uczestniczki protestu z Polski, Wielkiej Brytanii, Kanady, Szwecji, Holandii i Belgii chcą rozwiesić transparent z pejzażem Arktyki w proteście przeciw dewastacji tego regionu i przyspieszaniu zmian klimatycznych.

Shard znajduje się w pobliżu siedzib koncernu naftowego Shell, który we współpracy z rosyjskim Gazpromem zaangażował się w poszukiwania ropy w Arktyce.

Akcja Greenpeace na wieżowcu Shard rozpoczęła się o godz. 5 rano czasu polskiego i może potrwać cały dzień. Na kaskach kobiety mają zainstalowane kamery i ich akcję można oglądać na żywo w internecie.

Przyjechałam do Londynu, aby wesprzeć miliony ludzi, którzy od roku apelują do Shella o zaniechanie planów wydobycia ropy w Arktyce. Wchodzimy tam, aby lepiej nas usłyszano. Ten drapacz chmur jest najwyższym budynkiem Europy i wznosi się nad siedzibą Shella.(...). To jedno z najtrudniejszych wyzwań, jakich podjęłam się w życiu - mówiła Smul przed wspinaczką.

Shell nie mówi o swoich planach wierceń na Arktyce i nie chce, by mówili o nich inni. Jesteśmy tu po to, by o tym krzyczeć z najwyższego dachu - powiedziała inna uczestniczka wspinaczki, Victoria Henry z Kanady.

Rzecznik policji powiedział, że kobiety dostały się do zewnętrznej ściany budynku z dachu pobliskiej stacji London Bridge. 

Właściciel wieżowca Shard zaapelował do aktywistek Greenpeace o zaprzestanie protestu, dając do zrozumienia, że nie ponosi odpowiedzialności za ich bezpieczeństwo.

Greenpeace zapewnia, że wszystkie kobiety mają duże doświadczenie wspinaczkowe.