Jeden z dwóch mężczyzn aresztowanych przez indyjską policję w związku z zamachami terrorystycznymi w Bombaju okazał się agentem policji – poinformowały tamtejsze służby bezpieczeństwa. Prawdopodobnie działał pod przykryciem.

Władze Kaszmiru zażądały, by policja z Kalkuty, gdzie przetrzymywany jest podejrzany, zgodziła się na jego szybkie zwolnienie. Według służb z Kaszmiru, aresztowany jest członkiem półoficjalnej grupy do zwalczania rebeliantów. Jej członkowie to przeważnie byli bojownicy. Doniesieniom tym zaprzeczają funkcjonariusze z Kalkuty.

Zatrzymani mężczyźni mieli dostarczyć karty SIM dziesięciu napastnikom, których akcje spowodowały śmierć 171 osób - oznajmił Javed Shahim, wysoki rangą przedstawiciel policji w Kalkucie w Zachodnim Bengalu.

Indyjska policja ujawniła również, że w lutym tego roku na północy kraju aresztowano mężczyznę, posiadającego odręczne szkice bombajskich hoteli, stacji kolejowych i innych budynków, które później zostały zaatakowane.

W atakach na główny dworzec kolejowy Bombaju, popularną restaurację, ośrodek kultury żydowskiej i dwa luksusowe hotele zginęło co najmniej 28 obcokrajowców. Ponad trzysta osób zostało rannych.

Amerykańskie i indyjskie służby wywiadowcze przypuszczają, że odpowiedzialność za zamachy ponosi grupa terrorystyczna Lashkar-e-Taiba (Armia Pobożnych), wywodząca się z Pakistanu.