Zaskakujący pomysł w Rosji - meteorolodzy za podawanie nieprawdziwych i niesprawdzający się prognoz pogody mają być karani. Taka idea pojawiła się po huraganie, który 29 maja przeszedł nad Moskwą. Zginęło wówczas 16 osób, a ponad 150 zostało rannych. Setki samochodów zostało zniszczonych, a wiatr powalił ponad 4 tysiące drzew.
Wbrew zasadom nie ostrzeżono wówczas mieszkańców rosyjskiej stolicy o nadciagającym kataklizmie. Gromy posypały się potem na Ministerstwo do Spraw Sytuacji Nadzwyczajnych, które ma obowiązek zlecać operatorom telefonicznym rozsyłanie sms-ów z ostrzeżeniami. Szef resortu Władimir Puczkow odpowiedzialność przerzuca teraz na meteorologów.
Za niepotwierdzające się prognozy pogody powinna być finansowa odpowiedzialność, powinni odpowiadać konkretni urzędnicy za nietrafne prognozy dla nas - zaproponował Puczkow.
Szef Ministerstwa do Spraw Sytuacji Nadzwyczajnych mówił o państwowej służbie meteorologicznej, pozostali synoptycy mogą prognozować bez obaw.
Na reakcję służby hydrologiczno-meteorologicznej "Rosgidromet" nie trzeba było długo czekać. W oświadczeniu napisano, że sami karzą pracowników za niedokładne prognozy, a w przypadku takich zdarzeń, jak ostatni huragan nad Moskwą, sprawdzalność prognoz musi wynosić 99 procent. W przypadku błędów, meteorolodzy pozbawiani są premii, czyli istotnej części wynagrodzenia.
Obie rosyjskie służby od kilku dni oskarżają się wzajemnie za niewypełnienie obowiązków w czasie huraganu. Meteorolodzy twierdzą, że wszystkie niezbędne informacje były przekazane Ministerstwu do Spraw Sytuacji Nadzwyczajnych. Nawet trzy godziny przed huraganem wysłali dodatkowe prognozy i ostrzeżenia. Ministerstwo utrzymuje z kolei, że nie zostało o tym poinformowane.
(łł)
