Podsekretarz obrony USA ds. politycznych Colin Kahl ocenił w poniedziałek, że mimo nowych napięć Pentagon nie zmienił zdania co do możliwości chińskiej próby siłowego przejęcia kontroli na Tajwanem i nie zdecyduje się na taki krok w ciągu najbliższych dwóch lat.

Pytany podczas konferencji prasowej, czy w obliczu bezprecedensowych chińskich ćwiczeń wokół Tajwanu resort obrony zmienił swoją ocenę, Kahl odpowiedział przecząco.

Jak dodał, celem Pekinu jest obecnie "stworzenie nowego status quo za pomocą taktyki salami" oraz zmuszenie Tajwanu i społeczności międzynarodowej do uznania chińskiej dominacji na wodach wokół wyspy i w Cieśninie Tajwańskiej.

Ważne jest dla nas, by Pekin rozumiał, że nasze siły w regionie będą kontynuować operacje, loty i rejsy gdziekolwiek pozwalają na to wody międzynarodowe. To dotyczy również Cieśniny Tajwańskiej. Myślę, że powinniście spodziewać się, że będziemy w dalszym ciągu prowadzić operacje w obronie swobody żeglugi przez Cieśninę Tajwańską i w innych miejscach regionu, tak jak robiliśmy to w przeszłości - powiedział.

Kahl dodał, że choć nie ma jeszcze kompletnych danych, to początkowe informacje wskazują, że chińskie manewry wojskowe, w tym wystrzelenie rakiet nad Tajwanem i wokół niego, nie zakłóciły radykalnie handlu i sytuacji gospodarczej.

Nie widzieliśmy dramatycznej reakcji rynków. Myślę, że to głównie dlatego, że choć Pekin próbował stworzyć kryzys, nie połknęliśmy przynęty, więc w ocenie społeczności międzynarodowej to nie wyglądało na jakiś eskalacyjny moment - dodał. Podkreślił jednocześnie, że Tajwan jest jednym z najważniejszych gospodarczo miejsc na Ziemi, m.in. z uwagi na to, że produkuje się tam ponad 70 proc. półprzewodników na świecie.

W lipcu dyrektor CIA Bill Burns stwierdził, że "nie należy nie doceniać" determinacji prezydenta Chin Xi Jinpinga, by podporządkować sobie Tajwan. Dodał, że ryzyko użycia siły przez Chiny w tym celu będzie rosło wraz z kolejnymi latami obecnej dekady.