Papież Franciszek ostrzegł, że gdy wierzący uważają się za lepszych i są "sługami religii własnego ja", stają się "cynicznymi kpiarzami". Mówił, że także w Kościele głosy ubogich nie są słuchane.

W homilii podczas mszy w bazylice Świętego Piotra papież przestrzegał wierzących przed postawą pychy, którą symbolizuje faryzeusz "przepełniony pewnością siebie, zdolnością do przestrzegania przykazań, swoimi zasługami i cnotami, skoncentrowany tylko na sobie, nie ma miłości".

Zamiast modlić się, przechwala się. O nic Boga nie prosi, bo nie odczuwa potrzeby, ani nie czuje się dłużnikiem - to inni są jemu winni. Przebywa w świątyni Boga, ale praktykuje religię swego "ja" - zaznaczył Franciszek. Następnie zauważył, że "wielu chrześcijan idzie taką drogą".

Tacy ludzie zapominają nie tylko o Bogu, ale także o swoich bliźnich, którymi gardzą i nazywają ich "resztkami" - wskazał papież. Ileż razy widzimy tę dynamikę w życiu i w historii. Ile razy ten, kto staje z przodu, wznosi mury, by powiększać dystanse, czyniąc innych jeszcze bardziej odrzuconymi - podkreślił.

Franciszek skrytykował postawę pogardy dla tradycji innych ludzi, których uważa się za "zacofanych i niewiele wartych". To prowadzi do tego, że przekreśla się ich historię, zajmuje się ich terytoria i uzurpuje się ich dobra, dopuszczając się ucisku i wyzysku - zauważył.

Franciszek przyznał, że nawet chrześcijanie, którzy modlą się i chodzą na mszę w niedzielę, "są sługami tej religii własnego ja". Módlmy się, prosząc o łaskę nieuważania się za lepszych, niesądzenia, że jesteśmy w porządku, byśmy nie stali się cynicznymi kpiarzami - wzywał. Papież powiedział, że ten, kto jest świetny, ale zarozumiały, przegrywa; natomiast ten, kto popełnia błędy, ale jest pokorny, zostaje "wywyższony przez Boga".