​Papież Franciszek powiedział w sobotę politykom i ludziom Kościoła z krajów UE, że Europa nie jest zbiorem liczb i instytucji, lecz składa się z ludzi. Mówił, że migracja nie może być masowa i bez zasad, ale nie można też wznosić murów obojętności i strachu.

Papież wygłosił długie przemówienie podczas spotkania z uczestnikami międzynarodowej debaty przedstawicieli Kościoła i świata polityki pod hasłem "Przemyśleć na nowo Europę. Chrześcijański wkład w przyszłość projektu europejskiego", zorganizowanej przez Komisję Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE).

Zachęcił do refleksji nad rolą chrześcijan w czasach, gdy "oblicze Europy jest coraz bardziej naznaczone pluralizmem kultur i religii, a wielu postrzega chrześcijaństwo jako element przeszłości, dalekiej i obcej".

Pierwszy, a być może największy wkład, jaki chrześcijanie mogą wnieść w dzisiejszą Europę, to przypomnieć jej, że nie jest ona zbiorem liczb i instytucji, ale składa się z ludzi - oświadczył. Niestety często zauważamy, jak wiele debat łatwo sprowadza się do dyskusji o cyfrach - dodał Franciszek.

"Nie ma obywateli, są głosy. Nie ma imigrantów, są kwoty..."

Nie ma obywateli, są głosy. Nie ma imigrantów, są kwoty. Nie ma robotników, są wskaźniki ekonomiczne. Nie ma ubogich, istnieją progi ubóstwa. W ten sposób konkretne osoby zostają sprowadzone do abstrakcyjnej zasady, wygodniejszej i bardziej uspokajającej - zauważył.

Można zrozumieć przyczynę: ludzie mają twarze, zmuszają nas do podjęcia realnej odpowiedzialności, faktycznej, osobistej; cyfry zajmują nas roztrząsaniem, nawet użytecznym i ważnym, ale zawsze będą bez duszy. Dają nam alibi do wykręcania się, bo nigdy nie dotykają nas osobiście - oświadczył.

Papież wskazał, że wkładem chrześcijan w przyszłość Europy powinno być "odkrycie poczucia przynależności do wspólnoty". Jest ona, jak mówił, "największym antidotum na indywidualizmy charakteryzujące naszą epokę".

W ocenie Franciszka "nieporozumieniem" jest takie interpretowanie wolności, jak gdyby była ona niemal "obowiązkiem bycia samotnymi, uwolnionymi od jakiegokolwiek powiązania, w następstwie czego zostało zbudowane społeczeństwo wykorzenione, pozbawione poczucia przynależności i dziedziczenia".

Osoba i wspólnota są więc fundamentami Europy, do której budowania jako chrześcijanie chcemy i możemy wnieść swój wkład - mówił. Jako budulec wymienił dialog, integrację, solidarność, rozwój i pokój.

Jego zdaniem cała Europa nie może pozwolić sobie na zmarnowanie szansy stania się przede wszystkim "miejscem zarówno szczerego, jak i konstruktywnego dialogu, w którym wszyscy uczestnicy mają równą godność".

Dialog międzyreligijny

Franciszek mówił o znaczeniu dialogu międzyreligijnego w ułatwianiu wzajemnego poznania między chrześcijanami a muzułmanami w Europie.

Zauważył, że utrwala się "dominacja poprawności ideowej (...) dostrzegającej w potwierdzeniu pewnej tożsamości religijnej zagrożenie dla siebie i swojej hegemonii".

Ułatwianie dialogu - wszelkiego dialogu - jest podstawowym obowiązkiem polityki. Niestety nazbyt często widzimy, jak przekształca się ona raczej w miejsce starcia między przeciwnymi siłami. Głos dialogu zostaje zastąpiony krzykami roszczeń - oświadczył papież.

Odnotował, że w wielu krajach utrwala się obojętność, a podatny grunt znajdują formacje ekstremistyczne i populistyczne, które "z protestu czynią istotę swego politycznego przesłania, nie oferując jednak alternatywy, konstruktywnego projektu politycznego".

W ocenie papieża "jałowa konfrontacja" może "zagrażać współżyciu społecznemu lub grozić hegemonią władzy politycznej, która krępuje i uniemożliwia prawdziwe życie demokratyczne".

W jednym przypadku niszczone są mosty, a w drugim budowane są mury - ostrzegł. Jak przyznał, "Europa zna jedno i drugie".

Franciszek apelował do polityków, by przywrócili "godność polityce"

Franciszek apelował do chrześcijańskich polityków, by przywrócili "godność polityce rozumianej jako najwznioślejsza służba dla dobra wspólnego, a nie jako przejmowanie władzy". Polityka według papieża to nie "sztuka improwizacji".

Do przywódców apelował o promowanie Europy, która byłaby wspólnotą integrującą, "włączającą".

W tej perspektywie imigranci stanowią bardziej bogactwo niż obciążenie. Chrześcijanie są powołani do poważnego rozważania stwierdzenia Jezusa: "byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie" - powiedział papież.

Zwłaszcza w obliczu dramatu uchodźców i wysiedleńców nie możemy zapominać, że stajemy przed ludźmi, którzy nie mogą być wybierani lub odrzucani, jak się nam podoba, zgodnie z logiką polityczną, gospodarczą czy nawet religijną - stwierdził.

Franciszek wyraził przekonanie, że nie jest to sprzeczne z obowiązkiem władz, by zarządzać kwestią migracji "za pomocą cnoty właściwej rządzącym, to znaczy roztropności". Ta zaś, zaznaczył, "musi brać pod uwagę zarówno potrzebę otwartego serca, jak i możliwości pełnej integracji osób, które przyjeżdżają do kraju, na poziomie społecznym, gospodarczym i politycznym".

Nie można sobie wyobrazić, aby zjawisko migracyjne mogło być procesem masowym i bez żadnych zasad, ale nie można też wznosić murów obojętności i strachu - argumentował papież.

Położył nacisk na to, że imigranci mają obowiązek poznania, poszanowania, a także przyswajania sobie kultury i tradycji narodu, który ich przyjmuje.

Franciszek wyjaśnił, że być wspólnotą solidarną to znaczy "otaczać troską najsłabszych członków społeczeństwa, ubogich, odrzuconych przez systemy ekonomiczne i społeczne, począwszy od osób starszych i bezrobotnych".

Zjawisko "dramatycznej bezpłodności" w Europie

Papież mówił też o zjawisku "dramatycznej bezpłodności" w Europie. Jak stwierdził, chodzi nie tylko o to, że rodzi się mało dzieci, a "zbyt wielu jest tych, którzy zostali pozbawieni prawa, by się urodzić, ale również dlatego, że okazało się, iż jesteśmy niezdolni do przekazania ludziom młodym narzędzi materialnych i kulturowych, by stawić czoło przyszłości".

Apelował do rządów o stworzenie warunków gospodarczych sprzyjających "zdrowej przedsiębiorczości" oraz zapewnienie odpowiedniego poziomu zatrudnienia.

Franciszek powiedział też, że można się obecnie przekonać, iż "pokój jest dobrem kruchym, a mentalność partykularna i nacjonalistyczna grozi zniweczeniem odważnych marzeń założycieli Europy".

Unia Europejska dochowa wierności swojemu zaangażowaniu na rzecz pokoju na tyle, na ile nie utraci nadziei i będzie umiała się odnowić, aby odpowiedzieć na potrzeby i oczekiwania swoich obywateli - przypomniał papież.

Jeśli okopiemy się na swoich pozycjach, to w końcu polegniemy. Nie jest to więc czas na budowanie okopów, ale czas na odwagę, by działać na rzecz pełnej realizacji marzenia ojców założycieli zjednoczonej i zgodnej Europy, wspólnoty narodów pragnących dzielić razem przyszłość rozwoju i pokoju - skonstatował.

W konferencji uczestniczy 12-osobowa delegacja z Polski, w skład której weszli m.in. metropolita krakowski arcybiskup Marek Jędraszewski, eurodeputowani Marek Jurek, Ryszard Legutko i Jacek Saryusz-Wolski oraz była rzecznik praw obywatelskich Irena Lipowicz.


(ł)