Franciszek, zwracając się do wiernych w Stanach Zjednoczonych, powiedział, że nie można tolerować rasizmu i jednocześnie twierdzić, że broni się świętości życia. Nawiązując do zamieszek w USA podkreślił, że przemocą niczego się nie osiągnie.

Obserwowałem z wielką troską bolesne niepokoje społeczne w waszym kraju w ostatnich dniach po tragicznej śmierci pana George'a Floyda - powiedział Franciszek zwracając się do wiernych ze Stanów Zjednoczonych podczas audiencji generalnej transmitowanej przez watykańskie media.

Moi przyjaciele, nie możemy tolerować ani odwracać oczu od wszelkiego rodzaju rasizmu i wykluczenia i twierdzić zarazem, że broni się świętości każdego ludzkiego życia  - stwierdził. Jednocześnie musimy uznać, że przemoc ostatnich nocy jest autodestrukcyjna i daremna. Niczego nie osiąga się przemocą, a tak wiele się traci - dodał Franciszek.

Zapewnił, że modli się za zabitego przez policjanta George'a Floyda oraz za wszystkie ofiary rasizmu, i wezwał do modlitwy o narodowe pojednanie.

"Trump jest rasistą. Nigdy nie powinien zostać prezydentem". Tysiące ludzi znowu na ulicach Waszyngtonu

To była kolejna niespokojna noc w USA - relacjonował korespondent RMF FM Paweł Żuchowski.

Pogrzeb George'a Floyda odbędzie się 9 czerwca w Houston - poinformował w poniedziałek Ben Crump, prawnik rodziny zabitego w Minneapolis przez policję 46-letniego Afroamerykanina. Wcześniej w czwartek odbędą się uroczystości żałobne. Niewykluczone, że właśnie do 9 czerwca w USA mogą potrwać masowe protesty w Stanach Zjednoczonych.  Przed przeprowadzką do Minnesoty 46-letni Floyd mieszkał w Houston. To w tym mieście w Teksasie ukończył liceum.

Dwóch lekarzy, którzy przeprowadzili autopsję Floyda, uznało w poniedziałek, że przyczyną jego śmierci było uduszenie na skutek przyciskania szyi oraz kręgosłupa kolanami przez funkcjonariuszy. Zaznaczyli, że wcześniej mężczyzna nie miał żadnych schorzeń, które mogłyby przyczynić się do jego zgonu.