Palestyńczycy wyrazili gotowość do współpracy z każdym przyszłym rządem Izraela. Stawiają jednak pewien warunek - nowy gabinet, który zostanie powołany po przeprowadzonych wyborach parlamentarnych, musi uznać państwo palestyńskie. Stanowisko w tej sprawie przedstawił Radzie Bezpieczeństwa ONZ palestyński minister spraw zagranicznych Rijad al-Malki.

Palestyńczycy są gotowi do pracy z każdym izraelskim rządem, który zostanie sformowany, pod warunkiem, że będzie respektował rezolucję Zgromadzenia Ogólnego (NZ), która nadaje rzeczywisty kształt państwu palestyńskiemu w granicach sprzed roku 1967 - powiedział palestyński minister.

Większą część swego wystąpienia podczas debaty w RB na temat Bliskiego Wschodu Malki poświęcił krytykowaniu izraelskiej "kampanii nielegalnego osadnictwa" na Zachodnim Brzegu, która "się zintensyfikowała". Podkreślił, że to jest główna przeszkoda do osiągnięcia pokoju opartego na utworzeniu dwóch państw.

Nawiązując do żądań Izraela, który zastrzega, że nie chce warunków wstępnych w bezpośrednich rozmowach z Palestyńczykami, minister powiedział, że "wstrzymanie budowy osiedli nie jest warunkiem wstępnym, lecz zobowiązaniem prawnym". Negocjacje nie mogą przynieść sukcesu, gdyż są sabotowane przez (izraelską) okupację, która nieustająco uniemożliwia osiągnięcie pokoju - dodał.

Palestyna rezygnuje z języka pokoju?

Zgromadzenie Ogólne podwyższyło w listopadzie ubiegłego roku status Palestyny do poziomu nieczłonkowskiego państwa obserwatora ONZ. W odpowiedzi na słowa palestyńskiego ministra izraelski ambasador przy ONZ Ron Prosor ponownie odrzucił jednak sugestię, by rezolucja ZO stworzyła państwo palestyńskie. Podkreślił też, że od tamtego czasu Palestyńczycy nie zasygnalizowali w najmniejszym stopniu, że chcą wznowienia negocjacji z Izraelem, które są zamrożone od ponad dwóch lat.

Zdaniem przedstawiciela władz izraelskich główną przeszkodą dla realizacji wizji dwóch państw jest odmowa przedstawienia przez przywództwo palestyńskie własnemu narodowi rzeczywistych warunków takiego rozwiązania i rezygnowanie z języka pokoju.

Wybory nie zmienią stanowiska Izraela?

Agencja Associated Press pisze, że palestyńscy politycy wyrazili w środę miłe zaskoczenie wzrostem popularności partii umiarkowanych we wtorkowych wyborach parlamentarnych w Izraelu. Wątpią jednak, by to wystarczyło do zmiany twardego stanowiska, jakie zajmuje premier Izraela w relacjach z Palestyńczykami. Wiadomo, że szefem rządu nadal będzie Benjamin Netanjahu.

(MRod)