Blisko 600 chorych na odrę - tyle przypadków zanotowano od października w Berlinie. Po tym jak w zeszłym tygodniu zmarł półtoraroczny, niezaszczepiony, chłopiec w Niemczech powrócił pomysł obowiązkowych szczepień.

Politycy nie są zgodni co do tego obowiązku. Przeciw są głównie politycy Lewicy i Zielonych, którzy chcą by zostawić decyzje rodzicom. W stolicy Niemiec pojawiła się za to presja społeczna i ze strony berlińskich urzędów.

Pracownicy przedszkoli muszą udowodnić, że są przeciw odrze zaszczepieni - inaczej nie mogą pracować. Carl-Zeiss-Schule w Berlinie od poniedziałku nie wpuszcza na lekcje uczniów, którzy nie przyjęli szczepionki. W tej szkole też jest poważny przypadek odry, co pokazuje, że problem nie dotyczy tylko małych dzieci.

Sceptyczność wobec szczepionek wśród niemieckich rodziców, podobnie jak w Polsce, rosła. Niemcy rezygnują ze wszystkich bądź z części szczepień - dziecko, które zmarło, było szczepione, ale nie przeciw odrze. Naukowcy jednak wyliczają, że na 16 milionów szczepień było tylko siedem przypadków poważnych powikłań. Natomiast w 2013 roku na świecie z powodu odry co godzinę umierało 16 osób.

Półtoraroczny chłopiec zmarł w Berlinie na odrę

18 lutego w szpitalu w Berlinie zmarł na odrę półtoraroczny chłopiec. Na razie nie jest jasne, jak zaraziło się zmarłe dziecko. Jego przypadek zgłoszono anonimowo berlińskiemu krajowemu urzędowi spraw socjalnych i zdrowia.

Zgon małego chłopca uwidacznia, że chodzi tutaj o poważne schorzenie - oświadczył senator (minister) zdrowia w rządzie krajowym Berlina Mario Czaja.

Czaja wezwał osoby dorosłe do sprawdzenia, czy są uodpornione na odrę. Skrytykował to, że "istnieje wielu przeciwników szczepień, którzy lekceważą odrę jako chorobę dziecięcą". Odsetek szczepionych przeciwko odrze dzieci wynosi w Berlinie 95 proc.

(j.)