W ubiegłym tygodniu na spornym terytorium Kaszmiru doszło do masakry, w której bojownicy islamscy zabili 26 osób, w tym turystów. Od tego momentu napięcie między Indiami i Pakistanem wymyka się spod kontroli, a w poniedziałek minister obrony Pakistanu zapowiedział, że inwazja militarna Indii jest "nieuchronna".

Ubiegłotygodniowa masakra stanowi zwrot w napiętych od lat relacjach między Pakistanem i Indiami, które oskarżają Islamabad o wspieranie terrorystów w Kaszmirze.

Wzmocniliśmy nasze siły, ponieważ jest to coś, co jest teraz nieuchronne. Więc w tej sytuacji trzeba podjąć pewne strategiczne decyzje. Decyzje zostały więc podjęte - przekazał Kwadża Asif, cytowany przez agencję Reutera.

Pakistański wywiad miał poinformować rząd o możliwym ataku ze strony Indii. Asif - jak przekazuje Reuters - nie chciał wdawać się w szczegóły, utrzymując, że inwazja jest faktycznie nieuchronna.

Masakra w Kaszmirze

We wtorek 22 kwietnia bojownicy otworzyli ogień do turystów na terytorium Dżammu i Kaszmiru (rejon geograficzny na pograniczu Indii, Chin i Pakistanu i sporne terytorium, o które Indie rywalizują z Pakistanem). W ataku zginęło 26 osób. Reuters, powołując się na lokalne siły bezpieczeństwa informuje, że był to najstraszliwszy atak na ludność cywilną w tym regionie Himalajów od wielu lat.

Do strzelaniny doszło w Pahalgam, w regionie górzystym, bardzo chętnie odwiedzanym przez turystów, którzy zostali tam przyciągnięci, m.in. w związku ze spadkiem przestępczości radykałów islamskich.

Do ataku przyznała się mało znana dotąd grupa "Ruch Oporu Kaszmiru", wyrażając w mediach społecznościowych niezadowolenie z faktu, że w rejonie osiedlili się obcy.

"Przemoc zostanie skierowana przeciwko tym, którzy będą próbowali osiedlić się nielegalnie" - oświadczono w komunikacie.

Władze regionalne Dżammu i Kaszmiru, gdzie znajduje się Pahalgam, poinformowały parlamentarzystów, że w ciągu ostatnich dwóch lat prawie 84 000 osób spoza regionu, pochodzących z Indii, otrzymało prawo stałego pobytu na tym terytorium.

Akt wojny

Wydaje się, że Indie potraktowały wydarzenia w Kaszmirze jako akt wojny w związku z rzekomym wspieraniem przez Pakistan grup bojowników, działających w spornym regionie.

Minister Asif, z którym rozmawiała agencja Reutera, przekazał, że dyplomacja kraju nawiązała kontakt z państwami Zatoki Perskiej i Chinami oraz poinformowała o sytuacji Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone. Dyplomacja pracuje na najwyższych obrotach, a minister przyznał, że "niektórzy z naszych przyjaciół w Zatoce Perskiej rozmawiali z obiema stronami".

W poniedziałek Pekin oświadczył, że ma nadzieję na złagodzenie napięć. Asif twierdzi, że Waszyngton na razie wstrzymuje się od zajęcia stanowiska. W ubiegłym tygodniu Donald Trump przyznał jednak, że jego administracja pozostaje w kontakcie z Indiami i Pakistanem.

We wtorek siły pakistańskie poinformowały o zestrzeleniu indyjskiego drona, który próbował naruszyć przestrzeń wzdłuż linii rozdzielającej sporne terytorium Kaszmiru.

W rozmowie z Reutersem minister obrony Pakistanu Kwadża Asif nie wykluczył użycia broni jądrowej w "przypadku bezpośredniego zagrożenia dla naszego istnienia". Według nieoficjalnych danych Indie posiadają około 160 głowic nuklearnych, podczas gdy Pakistan ma ich około 170.