Nie wszystkich "rozbierze" nowy typ skanera, który ma zostać wprowadzony na brytyjskich lotniskach. Będzie on stosowany selektywnie wobec pasażerów, mieszczących się w określonym profilu ryzyka - pisze sobotni "Guardian", powołując się na brytyjskie źródło rządowe.

Według gazety, oznacza to, że niektóre grupy religijne lub rasowe będą musiały liczyć się ze zwiększoną kontrolą. A to stawia na porządku dziennym kwestie prywatności i praw człowieka.

Dodatkowe środki bezpieczeństwa wprowadzane są na lotniskach wielu krajów po niedoszłym zamachu w święta na samolot lecący z Amsterdamu do Detroit. Premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown polecił po zdarzeniu dokonanie przeglądu systemów bezpieczeństwa na brytyjskich lotniskach. Jednak według ekspertów, proponowane nowe skanery, które pozwalają zobaczyć na monitorze sylwetkę ciała, łącznie z tym, co pasażer ma pod odzieżą, są na razie zbyt duże, zbyt wolne i zbyt drogie, by można było wprowadzić je na masową skalę. Urządzenie kosztuje około 100 tysięcy funtów i zajmuje znacznie więcej miejsca niż tradycyjny wykrywacz metalu. Dodatkowo kontrola pasażera wydłuża znacznie czas odprawy.

Z tego powodu "Guardian" sądzi, iż skanery będą stosowane w uzupełnieniu techniki "profilowania pasażerów", która ma na celu rozpracowanie potencjalnego terrorysty w oparciu o jego nietypowe zachowanie, pochodzenie etniczne bądź religię. Profilowanie pasażerów popiera brytyjski związek operatorów lotnisk (AOA) oraz największy operator BAA. Kryteria stosowane przy tej technice są tajne, ale - jak się sądzi - będą dotyczyć sposobu i miejsca kupna biletu, tego, czy pasażer podróżuje z bagażem nadanym na odprawie, czy też tylko z podręcznym, i czy jego zachowanie nie jest podejrzane. Profilowanie pasażerów już teraz stosują władze celne w walce z przemytnikami narkotyków.

Nigeryjczyk Umar Faruk Abdulmutallab, który pierwszego dnia świąt chciał wysadzić maszynę Northwestern Airlines w czasie, gdy podchodziła do lądowania w Detroit, kupił bilet za gotówkę w Ghanie, wsiadł do samolotu w Nigerii i przesiadł się w Amsterdamie. Amerykańską wizę miał na kilka miesięcy, podróżował w jedną stronę i miał przy sobie tylko bagaż podręczny. Skaner, prześwietlający całe ciało i pozwalający zobaczyć, co pasażer ma pod odzieżą, wykryłby ładunek wybuchowy, który Nigeryjczyk miał na udach.