Niewielu Polaków mieszkających za granicą poszło wczoraj do urn. Niską frekwencję odnotowano także w Stanach Zjednoczonych, gdzie Polonia głosowała już w sobotę.

W największych polonijnych skupiskach – Chicago i Nowym Jorku przytłaczającą większością głosów zwyciężył Lech Kaczyński. Donald Tusk zwycięstwo odniósł tylko w Waszyngtonie.

Znacznie lepiej poszło kandydatowi Platformy Obywatelskiej wśród Polonii europejskiej; pokonał Kaczyńskiego na Litwie, Ukrainie, w Czechach, na Słowacji, w Bułgarii, Belgii, Luksemburgu, Hiszpanii czy w Niemczech, a także w polskiej bazie w Diwanii w Iraku. Tusk zdecydowanie wygrał także drugą turę wyborów prezydenckich w Wielkiej Brytanii. Z Polakami głosującymi w Londynie rozmawiał korespondent RMF Bogdan Frymorgen.

Lech Kaczyński zwyciężył z kolei wśród Polonii na Białorusi i we Włoszech.

Ogólnie jednak do urn wyborczych poszło niewielu Polaków za granicą; m.in. z powodu wymogów wcześniejszej rejestracji w konsulacie. Ale dramatycznie niska frekwencja wśród Polonii ma także inne podłoże. Bardzo trafnie ocenił to rozmówca amerykańskiego korespondenta RMF Jana Mikruty - Polacy umieją narzekać, ale jeśli już mają spełnić obowiązek, to inna rzecz. A to nie dotyczy już tylko Polonii.