Pożar w Parku Narodowym Czeska Szwajcaria nadal nie jest opanowany. Ogień w sumie objął powierzchnię tysiąca hektarów lasu. To największy pożar w historii Czech. Na miejscu z ogniem walczy ponad 400 strażaków. Od wtorku wspomaga ich także śmigłowiec z Polski. Od niedzieli ogień zniszczył osiem domów. Nie ma informacji o ofiarach.

Czescy strażacy mieli nadzieję, ze ogień uda się ugasić już we wtorek, ale silny wiatr pokrzyżował ich plany i przeniósł pożar na nowe tereny. Trzeba było ewakuować niemal stu mieszkańców wsi Wysokie Lipie, która była zagrożona przenoszącymi się płomieniami.

Walka z pożarem trwała przez całą noc - strażacy gasili niewielkie zarzewia w skałach powyżej Hreńska, udało się także utrzymać ogień na tyle daleko od wsi Janov, że nie trzeba było ewakuować jej mieszkańców.

W sumie z terenów objętych pożarem ewakuowano 450 osób.

W tej chwili płonie pas lasu o szerokości dwóch i długości pięciu kilometrów. O wielkości tego pożaru niech świadczy to, że dym z płonącego lasu dotarł nawet do oddalonej o ponad sto kilometrów Pragi.

Od wczoraj w akcji polski śmigłowiec

Polski śmigłowiec Black Hawk przyleciał we wtorek wieczorem i od razu przystąpił do akcji. Jak podają czeskie media, do zapadnięcia zmroku wykonał kilkanaście lotów ze specjalnym zbiornikiem, który zabiera trzy tysiące litrów wody. Z policyjnego śmigłowca zrzucili na płonący las 120 ton wody - poinformował komendant główny Państwowej Straży Pożarnej gen. brygadier Andrzej Bartkowiak.

Polacy są pierwszą zagraniczną ekipą wspierającą Czechów w walce z ogniem. To policyjny śmigłowiec S-70i Black Hawk. Maszyna jest wyposażona w specjalny zbiornik na wodę tzw. Bambi Bucket o pojemności około 3 tys. litrów.

W skład grupy ratowniczej wchodzi załoga policyjnego śmigłowca oraz trzech strażaków Państwowej Straży Pożarnej.

Dzisiaj po porannej odprawie strażacy i policjanci rozpoczynają loty w przydzielonym sektorze na północ od miejscowości Hřensko wspólnie z dwoma śmigłowcami czeskiego wojska - mówi rzecznik PSP Karol Kierzkowski.

Wczoraj policjanci i strażacy wykonali 42 zrzuty wody po 3000 litrów co daje około 120000 litrów. Prowadzili działania od 18:50 do 21:13.

30 zrzutów wody na godzinę

Polski śmigłowiec dokonuje do 30 zrzutów wody na godzinę - poinformował Kierzkowski.

Kierzkowski wyjaśnił, że obecnie w akcji gaśniczej bierze udział siedem śmigłowców, w tym pięć z Czech oraz jeden z Polski i jeden ze Słowacji.

Polska grupa złożona z policjantów i strażaków wykonała od godziny 9 do 10:45 35 zrzutów wody każdy około 3000 litrów. Średnio na godzinę wychodzi 25 zrzutów wody - podkreślił.

Akcję z powietrza koordynuje czeska policja. Równolegle trwa akcja strażaków na ziemi.

Polska załoga wykonuje loty w przydzielonym sektorze na północ od miejscowości Hřensko wspólnie z dwoma śmigłowcami czeskiego wojska.

Polski strażak: W Polsce z takim pożarem nie mieliśmy do czynienia

Reporter RMF FM Krzysztof Zasada rozmawiał z uczestnikiem akcji, Tomaszem Traciłowskim z opolskiej straży pożarnej. Jak mówi strażak, w naszym kraju z podobnym zdarzeniem nigdy nie mieliśmy do czynienia. Na miejscu, ale i w okolicach jest bardzo dużo dymu. Płoną cenne przyrodniczo, bardzo trudno dostępne górskie tereny.

Mamy kilkudziesięciometrowe ściany skalne, a właściwie zbocza poprzerastane odstępami skalnymi i pożar rozwija się między tym. Są to takie tereny, gdzie w zasadzie działań gaśniczych z ziemi nie da się poprowadzić - więc nalatujemy i zrzucamy wodę w miejsca, gdzie ten pożar się rozwija - opisuje Tomasz Traciłowski.  

Utrudnieniem - jak dodał - są zabudowania, które stoją na części wzgórz i skał. Strażacy muszą uważać, by nie zniszczyć tych domostw, z których ewakuowano mieszkańców.

Na razie - jak dodał Tomasz Traciłowski - nie wiadomo, jak długo potrwa gaszenie ognia. Pomóc może pogoda - wczoraj spadł tam niewielki deszcz.

Nie wiadomo, co z główną atrakcją parku

Strażacy i pracownicy parku nie wiedzą, w jakim stanie jest obecnie największa atrakcja Czeskiej Szwajcarii - kamienny most, należący do największych w Europie. Podejrzewa się, że pod wpływem gorąca mógł popękać piaskowiec, z którego została wykonana przeprawa.

Policja zamknęła drogi dojazdowe do Parku Narodowego Czeska Szwajcaria. Najprawdopodobniej na terenie całego kraju (województwa) usteckiego na północnym zachodzie Czech zostanie wprowadzony dziś dwutygodniowy zakaz wstępu do lasów. Władze obawiają się, że przy wysokich temperaturach i suszy nieuwaga odwiedzających lasy mogłaby doprowadzić do powstania nowych pożarów, a na walkę z nimi nie byłoby już sił ani środków.