Dziś jest czas "Beaujolais Nouveau". Jak co roku, w trzeci czwartek listopada, tysiące wielbicieli po raz pierwszy otwierają butelki z tegorocznym francuskim winem. Ale oprócz smaku, wino to także realne pieniądze.

Sama w sobie butelka "Beaujolais Nouveau" jest tania. We Francji to proste i masowe wino kosztuje 2-3 euro, czyli kilkanaście złotych. Specjaliści doceniają jego aromat przypominający zapach świeżej trawy i kwiatów polnych. Inni zaś twierdzą, że to młode, raptem 6-tygodniowe wino, nie posiada wyjątkowego smaku. Nie chodzi tu jednak o samo wino. Ważne jest to, co się z nim wiąże, czyli spotkania. Większość restauracji oferuje wspólne otwieranie pierwszych butelek razem z jedzeniem, a to już oznacza dla wielbicieli wydatek od 100 zł w górę.

Na winie można też zarobić. Trzeba tylko znaleźć odpowiedni rodzaj, zamknąć butelki w piwnicy i zapomnieć o nich na kilka lat. Alkohole inwestycyjne to jest coś, co się pojawia w ofercie banków. Wine-banking, czyli inwestowanie w wino, jest dosyć popularne i tutaj ten rynek ma już kilka lat historii - mówi ekspert tego rynku Maciej Kosowski. W ciągu roku taka butelka może zyskać na wartości średnio 20%, a i smak z czasem staje się coraz lepszy.