Mieszkańcy Luksemburga zorganizowali demonstrację w Metzu we francuskiej Alzacji. Żądali zamknięcia pobliskiej siłowni jądrowej, która – jak alarmują – zagraża ich bezpieczeństwu.

Do Luksemburczyków przyłączyli się miejscowi ekolodzy. Ci ostatni również alarmują, że elektrownia atomowa w Cattenom jest coraz bardziej przestarzała i przestała odpowiadać normom bezpieczeństwa. Władze księstwa oburzają się, że w razie awarii działających tam czterech reaktorów mieszkańcy ich kraju będą bezpośrednio zagrożeni. Aż trzy czwarte z nich mieszka bowiem w promieniu 25 kilometrów od zbudowanej przy granicy siłowni.

Francuskie elektrownie nie są bezpieczne

Już na początku tego miesiąca nadsekwańskie media ujawniły raport unijnych ekspertów, według których żadna z 19 francuskich elektrowni atomowych nie jest całkowicie bezpieczna. W wielu z nich nie przetestowano nawet procedur ratunkowych. Autorzy raportu alarmują, że żadna z siłowni jądrowych we Francji nie jest wystarczająco przygotowana na wypadek trzęsienia ziemi, wielkich powodzi, uderzenia spadającego samolotu czy ataku terrorystycznego z powietrza - takiego jak ten, którego Al-Kaida dokonała 11 lat temu w USA. W przeciwieństwie do elektrowni tego typu znajdujących się w Niemczech, Wielkiej Brytanii i Szwecji, we Francji brakuje odpowiednich zabezpieczeń i nie ma urządzeń do precyzyjnego badania np. siły wstrząsów sejsmicznych. Raport dotyczy siłowni nuklearnych w całej Unii Europejskiej, ale - jak podkreślają paryscy komentatorzy - eksperci najbardziej krytykują Francję, która jest największą potęgą w dziedzinie energii atomowej na naszym kontynencie.

W sierpniu tego roku nadsekwańskie media ujawniły, że pęknięcia powłok francuskich reaktorów jądrowych były bagatelizowane. W sumie na powłokach reaktorów działających w siedmiu francuskich elektrowniach atomowych zaobserwowano ponad 30 pęknięć. Ponad połowa z nich została odkryta w elektrowni w Tricastin na południu kraju. Według mediów, zostały one odkryte już trzy lata temu, ale mimo to nikt nie poinformował o tym obywateli. Co więcej, nie zrobiono nic, by naprawić pęknięcia. Francuska Agencja Bezpieczeństwa Nuklearnego zapewniła, że niczego nie ukrywała - po prostu nie podniosła alarmu, bo według niej chodzi o 33 niegroźne, "mikroskopijne pęknięcia" powłok reaktorów. Ich wielkość nie przekracza jednego centymetra. Oburzeni ekolodzy twierdzą jednak, że to skandal. Przypominają, że po niedawnym odkryciu potencjalnych pęknięć w belgijskiej elektrowni w Doel koło Antwerpii tamtejszy rząd wstrzymał rozruch jednego z reaktorów.