Białoruski prezydent oskarża Warszawę i Berlin o próbę obalenia legalnych władz w czasie grudniowych wyborów prezydenckich. "Programy obalenia ustroju na Białorusi były pisane w Niemczech i Polsce' - oświadczył Aleksander Łukaszenka. Zapowiedział też surową odpowiedź na wprowadzenie polskich sankcji dla urzędników białoruskiego reżimu.

Na posiedzeniu poświęconym sprawom polityki wewnętrznej prezydent oznajmił, że nikt z osób, które orientują się w wydarzeniach 19 grudnia zeszłego roku nie ma wątpliwości, że przeciwko Białorusi był organizowany spisek. Jak dodał, sponsorowały go zagraniczne specsłużby, a rolę wykonawców przeznaczono miejscowym odszczepieńcom i żulikom od polityki.

Nawiązał także do zapowiadanych przez UE sankcji wobec Białorusi za stłumienie powyborczej manifestacji 19 grudnia i aresztowania, które po niej nastąpiły. W przypadku, jeśli ktokolwiek spróbuje wprowadzić przeciwko krajowi sankcje ekonomiczne czy inne, powinniśmy bezzwłocznie zareagować, przygotować kroki w odpowiedzi, aż do najsurowszych. Nie mamy zamiaru się naginać do nikogo i nikt nie ma prawa nas naciskać. I to dotyczy absolutnie wszystkich, kto spróbuje uciskać i blokować kraj - czy będzie to oddzielna grupa krajów czy cała Unia Europejska - mówił Łukaszenka.

Wspomniał też o osobach aresztowanych po 19 grudnia, którym postawiono zarzuty w sprawie o masowe zamieszki. Wśród przebywających w areszcie śledczym KGB są czterej byli kandydaci opozycji na prezydenta, ich współpracownicy, dziennikarze. Unia Europejska domaga się uwolnienia tych osób.

"Los aresztowanych jest w ich rękach"

Los tych, o których tak zawzięcie walczą w Unii Europejskiej, jest wyłącznie w ich rękach - oznajmił. Struktury siłowe czy prezydent nie mają z tym nic wspólnego. Chcą być w areszcie śledczym - niech będą, chcą być ze swoimi rodzinami - to też od nich zależy. (...) Nie tylko organy śledcze, ale i cały kraj ma wiele pytań i czeka na ich odpowiedzi. Bez perspektyw jest siedzenie w areszcie śledczym jak mysz pod miotłą i myślenie, że jutro Amerykanie czy Europejczycy przyjdą i ich uwolnią - dodał Łukaszenka.

Zażądał też od Ministerstwa Spraw Zagranicznych . Musimy wypracować kompleks działań, które nie pozwolą uczynić z naszego kraju pionka w cudzej grze i uderzyć w naszą gospodarkę, bezpieczeństwo i suwerenność - mówił prezydent.

Zauważył również, że nie można chować głowy w piasek i uciekać od dyskutowania od problemach. Ocenił, że sytuacja wymaga decyzji uważnych, twardych i rozważnych.

19 grudnia, w wieczór po zakończeniu wyborów prezydenckich, odbyła się w stolicy Białorusi masowa demonstracja opozycji, rozpędzona przez siły bezpieczeństwa. Aresztowano ponad 600 osób, a 32 osobom postawiono zarzuty organizacji masowych zamieszek i udziału w nich. Grozi za to do 15 lat pozbawienia wolności.