Nowy papież Leon XIV już na początku swojego pontyfikatu musi mierzyć się z poważnymi oskarżeniami. Dokumenty i relacje wskazują, że jako przełożony zakonu w Chicago oraz biskup w Peru mógł reagować w niewystarczający sposób na przypadki molestowania seksualnego wśród duchownych. O sprawie przypomina brytyjski dziennik "Daily Mail".

  • Nowo wybrany papież Robert Prevost jest oskarżany o zignorowanie poważnych sygnałów dot. nadużyć seksualnych zarówno w USA, jak i w Peru. Grupa ofiar przekazała informacje kardynałom podczas konklawe
  • Lopez de Casas, ofiara molestowania i wiceprezes organizacji SNAP, podkreśla, że nie można być dobrym księdzem, ukrywając przypadki nadużyć seksualnych
  • W latach 1999-2001 Prevost, pełniąc funkcję prowincjała augustianów w Chicago, dopuścił, by ksiądz oskarżony o molestowanie zamieszkał w klasztorze, mimo sprzeciwu komisji rewizyjnej
  • Jako biskup w Peru Prevost został oskarżony o tuszowanie przypadków molestowania, w tym niepodejmowanie formalnych dochodzeń w sprawach dotyczących księży w diecezji Chiclayo

Robert Prevost, który w czwartek został pierwszym papieżem pochodzącym z Ameryki Północnej, jest oskarżany o ignorowanie poważnych sygnałów dotyczących nadużyć - zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Peru. Informacje te przekazane zostały kardynałom uczestniczącym w konklawe, które zakończyło się wyborem Prevosta.

Nie da się być dobrym księdzem, ukrywając przypadki molestowania seksualnego - powiedział w rozmowie z portalem DailyMail Lopez de Casas, ofiara nadużyć ze strony duchowieństwa i krajowy wiceprezes organizacji Survivors Network of those Abused by Priests (SNAP), największej i najstarszej organizacji non-profit w Stanach Zjednoczonych wspierającej osoby, które padły ofiarą nadużyć seksualnych ze strony duchownych i innych przedstawicieli instytucji religijnych.

Wybór kardynała, który tuszował przypadki molestowania seksualnego i pochodzi z USA, oznacza tylko jedno: ta osoba będzie obserwowana bardzo uważnie - zarówno przez lewicę, jak i prawicę - powiedział Lopez de Casas, wyrażając nadzieję, że pontyfikat Prevosta rzuci nowe światło na problem nadużyć w Kościele.

To może pomóc ofiarom na całym świecie, bo mamy papieża, który - ze względu na kontrowersyjne sprawy z przeszłości - znajdzie się w centrum zainteresowania opinii publicznej - dodał.

Cień z przeszłości

W latach 1999-2001 Robert Prevost pełnił funkcję prowincjała zakonu augustianów w Chicago. To właśnie wtedy pozwolił, by ksiądz James Ray - zawieszony w posłudze po oskarżeniach o molestowanie seksualne nieletnich - zamieszkał w klasztorze St. John Stone Friary, mimo że kilka lat wcześniej odsunięto go od posługi duszpasterskiej z powodu oskarżeń o molestowanie nieletnich. Co istotne, decyzja ta została podjęta mimo wcześniejszego sprzeciwu archidiecezjalnej komisji rewizyjnej, która uznała lokalizację blisko szkoły parafialnej za nieodpowiednią.

Ray opuścił klasztor dopiero w 2002 roku, po wprowadzeniu przez Episkopat USA bardziej restrykcyjnych wytycznych w sprawach nadużyć. Do tego czasu mógł swobodnie przebywać w środowisku duszpasterskim - mimo wcześniejszych zarzutów.

Zarzuty z Peru

Jako biskup diecezji Chiclayo w Peru (2015-2023) Prevost mierzył się z kolejnymi oskarżeniami o tuszowanie przypadków nadużyć. W 2022 roku spotkał się z siostrami zakonnymi, które zarzucały jednemu z kapłanów molestowanie seksualne. 

Choć duchowny zachęcał kobiety do zgłoszenia sprawy władzom cywilnym i wszczął postępowanie kanoniczne, zakonnice twierdzą, że dochodzenie zostało szybko zamknięte bez jasnych rezultatów. Ich zdaniem działania biskupa miały na celu wyciszenie sprawy, a nie ochronę ofiar.

Prevost spotkał się również z krytyką za to, że nie wszczął formalnego dochodzenia kościelnego w sprawie domniemanego wykorzystywania seksualnego, którego dopuścili się dwaj księża w diecezji Chiclayo w Peru, którą kierował w latach 2014-2023. 

Ofiary stwierdziły w oświadczeniu, że pod nadzorem Prevosta diecezja w 2022 roku zbagatelizowała szczegóły i dokumentację dotyczącą oskarżeń, które wysłała do Watykanu, celowo utrudniając Kościołowi podjęcie działań przeciwko oskarżonym duchownym. 

Przejrzysty i szczery

Dwa lata temu kardynał Robert Prevost, który był wówczas z nominacji papieża Franciszka prefektem Dykasterii ds. Biskupów, powiedział watykańskim mediom, że w podejściu do sprawy pedofilii w Kościele należy być "przejrzystym i szczerym" i pomagać ofiarom. Mówił też, że biskupi nie są "menedżerami".

Odnosząc się do walki z pedofilią w Kościele, oznajmił w "Vatican News": Są miejsca, gdzie już od lat wykonano dobrą pracę i przepisy są wcielane w życie. Jednocześnie myślę, że wciąż mamy wiele do nauczenia się. Mówię o pilności i odpowiedzialności towarzyszenia ofiarom. Jedną z trudności jest to, że biskup musi być blisko swoich księży, ale również blisko ofiar - podkreślał.

Nie możemy zamykać serca ani drzwi Kościoła przed osobami, które doznały krzywdy. Odpowiedzialność biskupa jest ogromna i sądzę, że musimy jeszcze podjąć znaczne wysiłki, aby odpowiedzieć na tę sytuację, która przynosi tak wiele bólu Kościołowi - dodał.

Ówczesny prefekt Dykasterii ds. Biskupów ocenił, że należy towarzyszyć biskupom, którzy nie otrzymali potrzebnego przygotowania, aby zmierzyć się z tematem nadużyć.
To pilne i konieczne, abyśmy byli bardziej odpowiedzialni, a także bardziej wrażliwi w tej sprawie - zalecił.

Musimy być przejrzyści i szczerzy, towarzyszyć i pomagać ofiarom, ponieważ w przeciwnym razie ich rany nigdy się nie zagoją. To ogromna odpowiedzialność - dla nas wszystkich - dodał.

Odnotował, że w niektórych krajach tabu związane z mówieniem o nadużyciach seksualnych zostało już częściowo przełamane, podczas gdy w innych miejscach ofiary lub ich rodziny nigdy nie chciałyby mówić o doznanych nadużyciach.

Wyraził opinię, że milczenie nie jest odpowiedzią ani rozwiązaniem. Przestrzegł, że skupienie aktywności biskupów na zarządzaniu i kwestiach ekonomicznych grozi tym, że - jak stwierdził - "staniemy się menedżerami i zaczniemy myśleć jak menedżerowie".