Nicolas Sarkozy ma nowe problemy. Po tym, jak był przesłuchiwany w sprawie finansowania jego kampanii wyborczej w 2007 roku, teraz śledczy zapowiadają, że będzie sądzony pod zarzutem korupcji.

Nicolas Sarkozy ma nowe problemy. Po tym, jak był przesłuchiwany w sprawie finansowania jego kampanii wyborczej w 2007 roku, teraz śledczy zapowiadają, że będzie sądzony pod zarzutem korupcji.
Nicolas Sarkozy razem z byłym przywódcą Libii Muammarem Kaddafim / MAYA VIDON /PAP/EPA

Byłemu prezydentowi zarzucono, że usiłował nielegalnie otrzymać tajne informacje od Gilberta Aziberta, gdy był on sędzią sądu kasacyjnego; Sarkozy komunikował się w tej sprawie ze swym adwokatem za pomocą tajnego telefonu, pod fałszywą tożsamością, jako Paul Bismuth.

Herzog i Sarkozy rozmawiali o "możliwości skorzystanie z faktu, że w sądzie kasacyjnym był sędzia, który był im przychylny", zidentyfikowany później jako Azibert - pisze "Le Monde".

W zamian za tę przychylność Azibert liczył na to, że otrzyma stanowisko w Monako - podaje dziennik.

Chodzi o śledztwo w sprawie domniemanego wyłudzenia pieniędzy od nieżyjącej już najbogatszej kobiety Francji, ówczesnej współwłaścicielki kosmetycznego koncernu L'oreal  - Liliane Bettencourt. 

Postępowanie to zostało umorzone, ale prokuratura twierdzi, że w jego trakcie, Sarkozy próbował przekupić sędziego.

Obserwatorzy podkreślają, że były prezydent jest zamieszany w wiele skandali finansowych, może go czekać kilka procesów. Sarkozy może odwołać się od tej decyzji.

Kilka dni temu Sakozy był przez dwa dni przesłuchiwany w prokuraturze w podparyskim Nanterre, w sprawie domniemanego finansowania jego kampanii wyborczej sprzed 11 lat przez ówczesnego libijskiego dyktatora Muammara Kadafiego.

Podejrzewa się, że sztab wyborczy dostał od Muammara Kaddafiego od pięciu do kilkudziesięciu milionów euro. Według znanego francuskiego portalu śledczego Madiapart, libijski dyktator obiecał Sarkozy’emu - w czasie rozmowy w cztery oczy - w sumie 50 milionów euro. Część tych pieniędzy miała zostać wypłacona w bankach w Libanie i w Niemczech. W zamian za to Nicolas Sarkozy - jako prezydent Francji - miał optować za normalizacją stosunków z Libią.

Chodziło o zatarcie śladów?

Portal Mediapart sugeruje również, że rozpoczęta przez Francję międzynarodowa interwencja zbrojna przeciwko reżimowi Muammara Kadafiego w 2011 roku była podyktowana m.in. prywatną zemstą Sarkozy’ego przeciwko libijskiemu dyktatorowi. Miał on nie dotrzymać wcześniej danych obietnic. Nie przekazał  prezydentowi Francji całej obiecanej sumy oraz nie pozwolił niektórym francuskim przedsiębiorstwom na podpisanie lukratywnych kontraktów z władzami Libii.

Według Mediapart zainicjowana przez Francję interwencja zbrojna, która zakończyła się obaleniem reżimu w Trypolisie i zabiciem Kadafiego, miała również na celu zatarcie śladów nielegalnego finansowania kampanii wyborczej Sarkozy’ego.

(ag)