W łazience apartamentu hotelowego w Beverly Hills, zajmowanego przez zmarłą gwiazdę estrady i ekranu Whitney Houston, znaleziono biały proszek. Dziś wiadomo, że była to kokaina.

Zobacz również:

Po dokładnych badaniach nie ma wątpliwości: Whitney Houston przed śmiercią zażyła kokainę. O tym, że w jej ciele znaleziono ślady środków odurzających wiadomo było od kilku tygodni. Nie ujawniono jednak, że śledczy w łazience zabezpieczyli biały proszek, kawałek zwiniętego papieru, lusterko i łyżeczkę. Wszystkie te przedmioty należą do zazwyczaj używanych przez narkomanów. Proszek zidentyfikowano jako kokainę - poinformował koroner prowadzący śledztwo, mające ustalić okoliczności śmierci gwiazdy estrady i ekranu.

Houston utonęła w wannie

Ciało 48-letniej Whitney Houston odnaleziono w wannie 11 lutego tego roku. Piosenkarka leżała twarzą w kierunku dna. Z jej nosa przed śmiercią leciała krew. Badania pozwoliły ustalić, że Houston utonęła, ale do tego przyczyniły się narkotyki, lekarstwa, a także problemy z sercem. Nieoficjalnie wiadomo, że śledczy próbują ustalić, skąd artystka miała kokainę.

Gwiazda została pochowana osiem dni później na cmentarzu w stanie New Jersey. Spoczęła obok swojego ojca.

Dzień wcześniej w kościele baptystów w Newark odbyła się uroczystość pogrzebowa, która zgromadziła półtora tysiąca ludzi, w tym rodzinę, przyjaciół i współpracowników piosenkarki. W czasie ceremonii przemówienia wygłosili między innymi Kevin Costner, który partnerował Houston w jej debiucie na dużym ekranie - filmie "Bodyguard", a także producent muzyczny Clive Davis, który odkrył talent artystki i kierował jej karierą.