Eksperci z amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Transportu mają już czarne skrzynki Boeinga 777, który w sobotę rozbił się podczas lądowania w San Francisco. Brakuje jednak jednego z silników maszyny – informuje korespondent RMF FM Paweł Żuchowski. Samolot najpierw uderzył w próg pasa startowego, a potem stanął w ogniu. W katastrofie zginęły 2 osoby spośród 307, które były na pokładzie.

Eksperci Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu - instytucji, które zajmuje się w Stanach Zjednoczonych katastrofami lotniczymi - mają już czarne skrzynki rozbitego boeinga. Nie wiadomo jednak, czy treść zapisu zostanie ujawniona w najbliższym czasie.

Wciąż nie udało się natomiast odszukać jednego z dwóch silników samolotu. Na razie nie wiadomo, co się z nim stało. Niewykluczone, że potężny silnik został odrzucony po zderzeniu z ziemią. Mógł też wpaść do morza. Śledczy robią wszystko, by go odnaleźć. Badania jednostki napędowej mogą bowiem dać odpowiedzi na wiele pytań dotyczących przyczyn katastrofy.

Lecący z Seulu Boeing 777-200 linii Asiana Airlines z 291 pasażerami i 16 członkami załogi na pokładzie rozbił się w sobotę podczas lądowania. Podchodząca do pasa od strony Zatoki San Francisco maszyna zahaczyła ogonem o płytę lotniska i uderzyła w początek drogi startowej. Później samolot przełamał się i stanął w płomieniach.

Wielu pasażerów zdołało uciec zanim ogień objął kabinę. W katastrofie zginęły dwie 16-letnie Chinki, a ponad 180 osób zostało rannych. 49 z nich jest w stanie krytycznym.

To pierwszy wypadek tych linii od 20 lat

Linie lotnicze Asiana to drugi co do wielkości, po Korean Air, południowokoreański przewoźnik lotniczy. Firma ma bardzo dobrą reputację. Jej flota składa się z 79 maszyn, w tym 11 transportowych. Wypadek na lotnisku w San Francisco był pierwszym w historii przewozów pasażerskich Asiany w ciągu ostatnich 20 lat.