Samolot Boeing 777 należący do południowokoreańskich linii lotniczych Asiana Airlines rozbił się na lotnisku w San Francisco podczas awaryjnego lądowania - podały amerykańskie władze lotnicze. Maszyna leciała z Seulu, a na jej pokładzie znajdowało się 292 pasażerów oraz 16 członków załogi. Potwierdzono, że zginęły dwie osoby. Nawet 180 może być rannych.

Na pokładzie samolotu było 141 Chińczyków, 77 Koreańczyków i 61 Amerykanów - poinformowały linie lotnicze Asiana. Na razie nie potwierdzono narodowości pozostałych pasażerów. Wśród nich najprawdopodobniej nie było Polaków.

Patrząc na rozbitą maszynę trudno było wierzyć pierwszym informacjom, które mówiły o tym, że nikomu nic się nie stało. Samolot jest częściowo zniszczony, brakuje mu statecznika. W kadłubie maszyny widać wielką wyrwę.

Dwie osoby nie żyją. Liczba rannych jest nieprecyzyjna

Straż pożarna potwierdziła śmierć dwóch osób. To Chińczycy. Nie do końca wiadomo, jaki jest stan pozostałych pasażerów. Według dyspozytora straży pożarnej w San Francisco liczba rannych nie jest precyzyjna - najnowszy bilans wskazuje, że ucierpieć mogło nawet 180 osób. Większość ludzi odniosła niewielkie obrażenia, ale trwa oczekiwanie na szczegółowe dane. Telewizja CNN tymczasem podała, że 10 osób jest w stanie krytycznym.

Chwilę po katastrofie, na Twitterze pojawiła się informacja od jednego z pasażerów samolotu. Fragment tej wiadomości brzmiał: "Większość pasażerów jest spokojna, wygląda tak, jakby nic im się nie stało. Ze mną wszystko ok".

To było awaryjne lądowanie. Urząd Bezpieczeństwa USA wyklucza zamach

Nie wiadomo jaka była przyczyna katastrofy: czy doszło do eksplozji, czy zapaliły się zbiorniki z paliwem. Stacja CNN informuje, że według świadków zdarzenia słychać było głośny huk, a następnie pojawiła się kula ognia. 

Debbie Hersman z Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu mówi, że jest zbyt wcześnie, by mówić o tym, dlaczego samolot się rozbił. Amerykański Urząd Bezpieczeństwa zapewnia jednak, że nie był to zamach terrorystyczny. Wiadomo też, że przed lądowaniem pilot zgłosił wieży, iż ma kłopoty. Zarządzono lądowanie awaryjne, co oznacza, że przy pasie startowym w pogotowiu stały wozy straży pożarnej wraz z karetkami. Zapewne dlatego nastąpiła szybka ewakuacja pasażerów. 

Dochodzenie w sprawie wypadku wszczęła już Federalna Administracja Lotnicza.