Masowe ćwiczenia z obrony ludności cywilnej na wypadek wojny rozpoczęły się w Izraelu. Zostały zorganizowane na niespotykaną w historii kraju skalę. To już trzecie tego typu ćwiczenia od wojny między szyickim Hezbollahem a Izraelem w 2006 roku, ale pierwsze, w czasie których odbędzie się symulacja ataków prowadzonych z odległego o ponad tysiąc kilometrów Iranu.

W pięciodniowych ćwiczeniach biorą udział żołnierze, służby ratunkowe i policja, a także cywile i przedstawiciele władz. Szkolenia mają sprawdzić poziom przygotowania kraju na ataki rakietowe, prowadzone ze Strefy Gazy czy z Libanu oraz z Iranu i Syrii - poinformowało Ministerstwo Obrony.

Izraelski minister obrony Ehud Barak zaprzeczył jednak, by ćwiczenia zostały zorganizowane w odpowiedzi na jakiekolwiek wydarzenia z ostatnich tygodni czy miesięcy.

Scenariusz przewiduje ćwiczenia na wypadek ataków z użyciem broni konwencjonalnej, a także ataków chemicznych czy biologicznych.

Na wtorek rano zaplanowano ogłoszenie w całym kraju alarmu ostrzegającego przed atakami z powietrza, po którym mieszkańcy będą musieli opuścić budynki w jak najszybszym czasie, nieprzekraczającym trzech minut.