Nastoletnie ofiary były torturowane, odurzane i gwałcone przez 5 lat istnienia domu dziecka. Wśród oskarżonych znalazł się szef organizacji pozarządowej, która prowadziła placówkę oraz urzędnicy kontrolujący ośrodek. Wymiary kar zostaną ogłoszone pod koniec stycznia.

Skandal wybuch pod koniec maja 2018 roku, gdy badacze Instytutu Nauk Społecznych TATA z Bombaju, wysłali do władz stanu Bihar raport z audytu domów dziecka i ochronek. Raport ujawnił molestowanie 34 dziewczynek w ośrodku Balika Grih. Policyjni śledczy wykryli później, że w sumie 42 dziewczynki padły ofiarą przemocy.

Dziewczynki zeznały, że były bite, więzione, odurzane narkotykami, a następnie gwałcone przez osoby z ośrodka oraz z zewnątrz. W siatce pedofilskiej brało udział 12 mężczyzn i 8 kobiet. Jedna osoba wciąż się ukrywa. Wszystkim kierował właściciel domu dziecka Brajesh Thakur. W procederze brał udział lekarz, który odurzał dziewczynki i brał udział w gwałtach. Wśród winnych są również urzędnicy komórek stanowych mających czuwać nad dziećmi w regionie

Przez lata wokół ośrodka Balika Grih panowała zmowa milczenia. Każdy był tam z inspekcją: komisja kobiet, UNICEF, sądowy komitet monitorowania nieletnich, stanowy i okręgowy komitet ochrony dzieci - bronił się Divesh Sharma, asystent dyrektora departamentu spraw socjalnych w Muzaffarpur.

Przez 5 lat funkcjonowania ośrodka było tam ponad 60 inspekcji.

Słyszeliśmy krzyki dziewczynek w nocy. Tak jakby były torturowane - powiedział "Hindustani Times" jeden z sąsiadów ośrodka, który tłumaczył, że nikt nie ośmielił się spytać, co się tam działo.

Podczas śledztwa świadkowie zeznali, że widzieli osoby spoza personelu odwiedzające ośrodek. Kilku świadków rozpoznało m.in. obecnego posła izby wyższej indyjskiego parlamentu oraz byłego członka rządu stanu Bihar.