Sekretne spotkanie grupy Bilderberg na temat Rosji, cyberataków i brexitu z udziałem 130 przedstawicieli światowej elity, szczyt, w którym uczestniczą przedstawiciele 23 krajów, odbędzie się w Szwajcarii. W Montreux pojawią się bankierzy, premierzy i prezesi firm. Dygnitarze będą dyskutować w ścisłej tajemnicy. Te doroczne spotkania wywołują wiele niezdrowych emocji i są pożywką dla teorii spiskowych, ale donoszą o nich także światowe media, więc nie jest to żaden wymysł. Globaliści naprawdę mają arystokrację decydentów.

Jak donosi brytyjski "Daily Mail" - debatująca od czwartku 30 maja do niedzieli 2 czerwca grupa wpływowych mężczyzn i kobiet będzie musiała spełniać surowe zasady zachowywania przebiegu dyskusji w ścisłej tajemnicy. Do spotkania dojdzie w hotelu Montreux Palace w szwajcarskim Montreux nad Jeziorem Genewskim. Ważnymi uczestnikami szczytu Grupy Bilderberg są: były sekretarz stanu USA Henry Kissinger, prezes Banku Anglii Mark Carney, były dyrektor CIA David Petraeus i doradca Białego Domu Jared Kushner, zięć Donalda Trumpa. Obecny będzie również szef Google Jared Cohen, a także prezes Ryanair Michael O'Leary. Według Grupy Bilderberg, jej dyskusje będą "nieformalne" i bez konkretnej agendy, oprócz nagłośnionej listy szerokich tematów.

Ponadto uczestnicy będą prowadzić rozmowy według reguły Chatham House. Zasada ta zezwala na podanie do publicznej wiadomości informacji z sekretnych spotkań i niejawnych debat, jednak pod warunkiem zachowania w tajemnicy tożsamości uczestników zebrania. Reguła ta obowiązuje z pewnymi modyfikacjami od 1927 r. w angielskiej instytucji Chatham House. Tajne są dane osobowe oraz formalne związki i afiliacje tak mówców, jak i pozostałych uczestników.

Kto w gronie polskich "Bilderbergów"?

Tegoroczne problemy, które poruszy Grupa Bilderberg, to między innymi: stabilny porządek strategiczny, przyszłość Europy, zmiany klimatyczne i zrównoważony rozwój, Chiny, Rosja, przyszłość kapitalizmu, brexit, etyka sztucznej inteligencji i rola mediów społecznościowych w wojnie hybrydowej. Przedstawiciele mediów nie są zapraszani, przebieg i efekty szczytu nie są relacjonowane. Mimo to są obecni "wybrańcy" z grona dziennikarskiego. W tym roku będą tam chociażby redaktorzy z "The Economist" Zanny Minton Beddoes i Bloomberga John Micklethwait. Na długiej liście uczestników spotkania Grupy Bilderberg można dojrzeć nazwisko polskiej dziennikarki - Jolanty Pieńkowskiej. Być może nie bez znaczenia jest fakt, że prezenterka telewizyjna jest żoną bankiera-milionera Leszka Czarneckiego. Pieńkowska nie jest jedyna w gronie polskich "Bilderbergów". W litanii nazwisk widnieje też nowo wybrany europoseł Radosław Sikorski oraz prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Zastanawia klucz doboru dyskutantów.

Nie bardzo można dociec, jakie są kryteria. Z pewną przesadą można powiedzieć, że w gronie "Bilderbergów" obowiązuje omertà - zmowa milczenia. Jednak czasami da się zajrzeć za żelazną kurtynę. W zeszłym roku redakcji Daily Mail udało się "przemycić" swoją reporterkę śledczą, która przebrana za kelnerkę weszła na konferencję w hotelu w Turynie. "Kelnerka" otrzymała polecenie, aby nie angażować uwagi gości i "skromnie spuszczać oczy". Jednak była w stanie zebrać informacje o uczestnikach. Według jej relacji otrzymali oni żółte kartki, na których dokonywali oceny spotkań w stylu TripAdvisor - amerykańskiego agregatora opinii o firmach turystycznych. Delegaci mieli wystawiać cenzurki w skali od jeden do pięć. W ten sposób dzielili się swoją opinię o "znaczeniu tematu", "jakości panelu", "interakcji" i tak dalej.

"Prawdziwa historia Klubu Bilderberg"

Najbardziej znanym dziennikarzem śledzącym tajemne spotkania "Bilderbergów" jest Daniel Estulin, Hiszpan urodzony w Wilnie, ekspert w zakresie wiedzy tajemnej. W swojej książce "Prawdziwa historia Klubu Bilderberg" pisze o rzeczywistych władcach  świata - wielkich rodach finansistów.

Jak się tworzy utopijny świat, idealny świat Davida Rockefellera, gdzie "ponadnarodowa suwerenność światowej finansjery wypiera narodowe systemy prawne wypracowane w poprzednich wiekach"? - pyta Estulin i odpowiada: Okazuje się, że jest to całkiem proste. Obecna demokracja parlamentarna działa w oparciu o "obieralny" rząd - głowę państwa i spore ciało opiniodawcze - który można obalić w dowolnym momencie za pomocą wyreżyserowanego kryzysu, oraz trzecią siłę (nazywaną "niezależnym systemem banku centralnego") zajmującą się finansami. W Stanach Zjednoczonych ten "niezależny" system bankowy jest znany jako System Rezerwy Federalnej, prywatny bank powiązany z Grupą Bilderberg. W Europie niezależny system bankowy jest kierowany przez Europejski Bank Centralny, którego politykę monetarną determinują członkowie elity Bilderbergu, tacy jak Jean-Claude Trichet. W Wielkiej Brytanii niezależny system bankowy opiera się na Bank of England, którego zwierzchnicy należą również do wewnętrznego kręgu Bilderbergu. "Niezależny system banku centralnego" kontroluje emisję pieniądza, krajowy system kredytowy i stopy procentowe i za każdym razem , kiedy rząd zadziała niezgodnie z jego wolą, używa swojej władzy, by doprowadzić do jego upadku. Margaret Thatcher, brytyjska premier została usunięta ze stanowiska przez własną partię, ponieważ była przeciwna dobrowolnemu poddaniu suwerenności brytyjskiej europejskiemu superpaństwu stworzonemu przez Bilderberg. Ta interpretacja wydarzeń dokonana przez Estulina rzuca nowe światło na obecny kryzys w Wielkiej Brytanii. Warto pamiętać, że brexit jest jednym z najistotniejszych tegorocznych tematów do przedyskutowania w sekrecie przez elitarny klub w Szwajcarii.               

Spotkania tajemnej grupy przyciągają protestujących antyglobalistów. A wielu autorów teorii spisku formułuje tezy i kreśli scenariusze, w jaki sposób Grupa Bilderberg kontroluje świat. Są tacy, którzy twierdzą, że to koło wybrańców służy jako platforma dla Iluminatów, tajnej i złowrogiej organizacji założonej w XVIII-wiecznej Bawarii. Zakon ów został  założony 1 maja 1776 roku w Ingolstadt przez legendarnego Adama Weishaupta. Encyklopedyczne internetowe hasło podaje, że symbolem stowarzyszenia była sowa Minerwy i oko opatrzności. Ta wiedza powszechnie dociera do odbiorców. Tymi motywami na przykład gęsto wypełniona jest współczesna popkultura. Jednak żeby poznać istotę iluminatyzmu trzeba sięgnąć do wartościowych książek. Jedną z nich jest "Libido dominandi" E. Michaela Jonesa.

Amerykański historyk i publicysta tak opisał sedno koncepcji i praktyki Adama Weishaupta: Mimo że dokumenty iluminatów wzywały do obalenia tronów i religii, najważniejsze znaczenie iluminatyzmu polegało na czymś innym. Upatrywać go należy raczej w tym, co dla konserwatywnego czytelnika było najbardziej niepokojące: iluminatyzm zdawał się bowiem ukazywać najskuteczniejszy system i metodę osiągnięcia celów. Weishaupt nie wystosował wzywającego do rewolucji manifestu, lecz wymyślił system kontroli i nadzoru, który z kolei umożliwiał tworzenie zdyscyplinowanych komórek organizacyjnych, zdolnych realizować polecenia zarządzających nimi rewolucjonistów. Czynił to na dodatek w taki sposób, aby ludzie realizujący rewolucyjną strategię nie mieli najmniejszego pojęcia o tym, że są sterowani. (...)  Weishaupt, podobnie jak Antonio Gramsci (włoski neomarksista- przypis B.Z.) , proponował nie tyle rewolucję polityczną, co kulturową. Chciał "otoczyć możnych tej ziemi" legionem ludzi, którzy prowadziliby szkoły, kościoły, katedry, akademie, księgarnie i zasiadaliby w rządach. Krótko mówiąc, miała to być kadra rewolucjonistów mająca wpływy we wszystkich ośrodkach władzy społecznej oraz politycznej i w ten sposób, w dłuższej perspektywie, wychowująca społeczeństwo w duchu ideałów oświecenia. Richard van Dülmen dostrzega związek między rewolucją kulturową, którą za pośrednictwem iluminatów proponował Weishaupt, i "marszem przez instytucje", który uczestnicy wydarzeń z 1968 roku urzeczywistnili około dwieście lat później - podkreśla w książce "Libido dominandi" E. Michael Jones.

Jeśli Grupę Bilderberg chcieć wywodzić z tradycji Iluminatów, trzeba pamiętać właśnie o tej koncepcji totalnej kontroli przez sekretną kadrę rewolucjonistów. Jak widać ta elita wywodzi się z różnych środowisk: politycznych, biznesowych oraz intelektualnych. Rewolucja polegałaby na stworzeniu N.W.O. - New World Order, mitycznego Nowego Światowego Ładu. Chociaż oficjalnie przekazuje się inne komunikaty od momentu powstania Grupy w 1954 r. w hotelu Bilderberg w Holandii.

Holenderski książę Bernhard, w czasie wojny członek Konnej SS, który był współzałożycielem Grupy Bilderberg, wyraził nadzieję, że można uniknąć poważnych perturbacji gospodarczych, takich jak Wielki Kryzys, jeśli odpowiedzialni i wpływowi przywódcy będą mogli zarządzać światowymi wydarzeniami. W podobnym tonie wyraził się inny architekt elitarnego klubu brytyjski poseł Partii Pracy Denis Healey: Bilderberg to najbardziej przydatna międzynarodowa grupa, w której kiedykolwiek uczestniczyłem. Poufność pozwoliła mówić nam uczciwie bez obawy o konsekwencje.

Problem w tym, że te konsekwencje są nam - zwykłym, niewtajemniczonym ludziom - zupełnie nieznane.