Grecja sparaliżowana przez strajk generalny. Mieszkańcy protestują przeciwko programowi oszczędnościowemu rządu, wprowadzonemu po to, żeby wyciągnąć kraj z gigantycznej dziury budżetowej. Policja w Atenach użyła gazu łzawiącego wobec agresywnych demonstrantów.

Grecy wyszli dziś na ulice m.in. Aten oraz Salonik. Zamknięte są szkoły, urzędy i sądy. Banki, szpitale oraz duże przedsiębiorstwa publiczne mają pracować w ograniczonym czasie. Do protestu przyłączyli się również dziennikarze: radio i telewizja nie podają wiadomości, jutro nie wyjdą gazety.

Przy okazji wielotysięcznej manifestacji wybuchły starcia między młodymi ludźmi, którzy rzucali w stronę funkcjonariuszy kamieniami i butelkami, a policjantami, którzy odpowiedzieli gazem łzawiącym.

Zdaniem związkowców oszczędności rządu grożą "erupcją" bezrobocia. Politycy chcą zamrozić płace w sektorze publicznym, podwyższyć podatki, ograniczyć wydatki budżetowe. Wszystko, żeby zmniejszyć deficyt z 12,7 proc. PKB w zeszłym roku do poniżej 3 proc. w 2012 roku.