Wielka Brytania żyje dziś koronacją Karola III i jego żony Kamili. Londyn jest świadkiem niezwykłego spektaklu – wojskowe parady, złote karety, królewskie święcenia olejkami z Jerozolimy, w końcu korona na głowie króla. Wszystko to wygląda efektownie – brytyjska monarchia gra dziś w mediach pierwsze skrzypce. Kwitnie w obecności kamer i mikrofonów. Ale jakie ma faktyczne znaczenie i jaka może czekać ją przyszłość? Londyński korespondent RMF FM Bogdan Frymorgen rozmawiał z antropologiem dr. Michałem Garapichem z Uniwersytetu Roehampton w Londynie.

Michał Garapich: Monarchia brytyjska przetrwała dzięki temu, że zawsze wyczuwała wiatr historii. Mówimy o olbrzymim kapitale ubranym w rytuał i pompę, w niesamowity spektakl, którego ludziom czasami brakuje, ale który ukrywa głęboki kryzys, w jakim znajduje się Zjednoczone Królestwo. Postbrexitowy kryzys związany z gospodarką i fatalnymi nastrojami w tym kraju. Myślę, że jest obecnie ogromne zapotrzebowanie na taki spektakl, który udaje, że wszystko jest dobrze. I że zachowujemy łączność tradycji.

Bogdan Frymorgen: Mimo że król tak naprawdę jest nagi?

Na pewno jest ubrany w przeszłość. Oczywiście wszyscy wiedzą, że ona ubrana jest w stare pieniądze, umoczone w handlu niewolnikami, w wyzysku i traktowaniu świata jako lokalnego folwarku. Mamy do czynienia z postfeudalnym spektaklem, który oczywiście musi udawać, że jest egalitarny i dla ludu. Obawiam się, że Anglicy dziś tego chcą, bo daje im to przekonanie, że są tymczasowo zjednoczeni. Ale każdy rytuał ma to do siebie, że mija. Po koronacji ludzie będą jeszcze bardziej zdenerwowani sytuacją w gospodarce i kierunkiem, w jakim ten kraj zmierza.

Ostatnie sondaże wskazują, że 45 proc. Brytyjczyków nie chce monarchii lub nie ma ona dla nich żadnego znaczenia. Nigdy wcześniej popularność rodziny królewskiej nie stała tak nisko.

Nie chcę przewidywać, ale monarchia usiłuje nadgonić nastroje społeczne i w ten sposób brytyjska rodzina królewska przetrwała. Tu nie ścinano głów, nie było rewolucji, nie było historycznych przewrotek, dlatego że monarchia i arystokracja były w stanie wyczuć nastroje społeczne i im przeciwdziałać, trochę się ukorzyć w odpowiednim momencie i podzielić się tym, co mają. 

Czy Karol III ma ten instynkt?

Tutaj rzeczywistość biegnie za szybko i może go wyprzedzić. Przede wszystkim Elżbieta II spajała kilka pokoleń. Karol jest osobą nową w tym wszystkim. Mało tego, z racji swego wieku nie będzie panował dłużej niż dwadzieścia lat. Obawiam się, że zachodzą zmiany, które mogą spowodować, że ten kraj wcześniej się rozpadnie. Mówię o niepodległej Szkocji i zjednoczonej z resztą Zielonej Wyspy Irlandii Północnej. Oba te regiony mają swoją wizję przyszłości. Tak się składa, że Karol włada resztką imperium, kraj tak naprawdę jest w stanie rozpadu.

Myślisz, że będzie podążał wzorem europejskich monarchii, które się reformowały, na przykład duńskiej?

Duńska monarchia reformowała się powoli, prawie 100 lat i przebiegało to na innych warunkach. Przede wszystkim bogactwo Windsorów jest straszliwym problemem społecznym. To jest potężny kapitał, który przez dekady korzystał z pomocy państwa, także Unii Europejskiej - nie zapominajmy, że rodzina królewska była beneficjentem funduszy strukturalnych, jakimi rozporządza Bruksela. Wydaje mi się, że za mało zostało czasu, by doszło do jakiejś nagłej reformy i oni się tymi dobrami podzielą. Mówimy tu o ogromnych majątkach, o tych latyfundiach, o kapitale, który jest nieporównywalny do tego, czym dysponuje duńska rodzina królewska. Więc wydaje mi się, że jest za późno. Poza tym Brytyjczycy są społeczeństwem z małym poczuciem rewolucyjnego zrywu. Nie wydaje mi się, by mogło dojść tu do jakiejś rewolucji. Ale być może nadejdzie taki czas, kiedy młodzi ludzie powiedzą - właściwe po co jest nam ta monarchia, po co podatnicy łożą na jej utrzymanie, na tą pompę, na to bogactwo, na to udawanie cały czas, że jesteśmy jakimś wielkim imperium. Bo prawdę mówiąc jesteśmy małą wyspą, która dryfuje, nie wiadomo, w jakim kierunku.

Gdybyś był dworskim doradcą - nie jesteś nim - ale gdybyś nim był, co poradziłbyś Karolowi III? Co powinien po koronacji zrobić?

Życzyłbym mu głębszej refleksji nad tym, skąd pochodzi i skąd ma to bogactwo. Życzyłbym mu radykalnego uzmysłowienia sobie tego i publicznego przyznania, dlaczego jest tak zamożny. To się łączy się między innymi z handlem niewolnikami, to są korzenie tej fortuny. To się wiąże z bardzo brudnymi pieniędzmi. I takie otwarte powiedzenie wprost, że może czas na redystrybucję tych dóbr - to wcale nie brzmi radykalnie. To są prywatne dobra, które niby są publiczne, ale nie są. Karol nimi rozporządza. Więc gdyby chciał przejść do historii jako pozytywny głos, to niech będzie kimś, kto zrównuje drastyczne nierówności w tym kraju. Wielka Brytania jest jednym ze społeczeństw o największych nierównościach społecznych. To między innymi zasługa kultury, którą król reprezentuje. Radziłbym mu rozdać to wszystko i spędzić emeryturę w jednym zameczku. On nie potrzebuje ich pięćdziesięciu. Wystarczyłby mu jeden.

Opracowanie: