Dziennik „Le Monde” ujawnił, że francuskie specsłużby nielegalnie monitorują rozmowy telefoniczne, SMS-y, pocztę elektroniczną, dane dotyczące geolokalizacji oraz strony internetowe konsultowane przez klientów największego francuskiego koncernu telekomunikacyjnego Orange. Według gazety dotyczy to również klientów zagranicznych filii Orange – nie można więc wykluczyć, że dzieje się tak również w Polsce.

"Le Monde" ujawnił - powołując się na tajną notę brytyjskich służb specjalnych - że w Orange na stale "urzędują" agenci francuskiego wywiadu wojskowego (DGSE), którzy następnie dzielą się przechwyconymi informacjami z innymi służbami w ojczyźnie. Gazeta podkreśla, że nie ma ku temu żadnych postaw prawnych. Według portalu "ZDNet" w razie potrzeby informacje przekazywane są również służbom specjalnym z USA, Kanady, Wielkiej Brytanii, Australii i Nowej Zelandii.

W artykule p.t. "Szpiegostwo: jak współpracują Orange i tajne służby" renomowany dziennik "Le Monde" twierdzi, że DGSE współdziała m.in. z dyrekcją ds. międzynarodowych Orange, która odpowiedzialna jest za zagraniczne filie tego przedsiębiorstwa. "Orange odgrywa w niektórych przypadkach rolę strategiczną. Pomagał m.in. prowadzić operacje wojskowe w Mali i w Republice Środkowoafrykańskiej" - czytamy.

Przypomnijmy, że francuski koncern jest większościowym udziałowcem w firmie "Orange Polska", która ma około 15 milionów klientów w naszym kraju.

Prezes Orange Stephane Richard częściowo potwierdził te informacje. Oświadczył w dzienniku "Le Monde", że "osoby, które mają wgląd do informacji okrytych tajemnicą wojskową, mogą zajmować się w przedsiębiorstwie relacjami ze służbami państwowymi i ich dostępem do sieci telekomunikacyjnej, ale nie muszą mi zdawać z tego sprawozdań". Richard twierdzi, że jest to legalne, choć według dziennika "Le Monde" odbywa się to w sposób pozbawiony jakiejkolwiek kontroli. Francuski wywiad wojskowy odmówił komentarzy.