Sąd w Paryżu zamknął dochodzenie w sprawie domniemanego skażenia terytorium Francji po katastrofie w elektrowni jądrowej w Czarnobylu w 1986 roku. Zdaniem ekspertów nie ma podstaw naukowych, aby kontynuować to śledztwo.

Wszczęte w 2001 roku we Francji śledztwo miało na celu wyjaśnienie, czy radziecka katastrofa miała szkodliwe skutki dla zdrowia Francuzów i czy władze tego kraju zrobiły wszystko, by zapobiec ryzyku skażenia.

Jedynym oskarżonym w tej sprawie był prof. Pierre Pellerin, w latach 80. szef francuskiej Centralnej Służby Ochrony przed Promieniowaniem Jonizującym (SCPRI).

Sędziowie orzekli, że należy zamknąć to dochodzenie, gdyż dostępne ekspertyzy naukowe nie wskazały, by radioaktywna chmura dotarła nad Francję.

Innego zdania jest strona cywilna procesu, reprezentowana m.in. przez francuskie Stowarzyszenie Osób Cierpiących na Choroby Tarczycy (AFTM).

Przywołuje ono jeden z raportów medycznych, ujawniony latem tego roku, wskazujący na znaczący wzrost przypadków schorzeń tarczycy na Korsyce wkrótce po katastrofie czarnobylskiej.

Jednak sąd ocenił, że brak jest dowodów na związek między tymi przypadkami a katastrofą w Czarnobylu.

AFTM nie wyklucza apelacji do francuskiego sądu kasacyjnego w tej sprawie.