​Policja w piątek wieczorem postrzeliła śmiertelnie mężczyznę uzbrojonego w nóż, który groził funkcjonariuszom podczas kontroli drogowej w podparyskim miasteczku Colombes we Francji. Mężczyzna wznosił okrzyki Allah Akbar. Rzucił też w policjantów butelką.

Mimo akcji reanimacyjnej nie udało się uratować życia napastnika - jak dowiedział się dziennik "Le Figaro" ze źródeł policyjnych.

Zmarły nie figurował w kartotece terrorystycznej, a jego nazwisko nie przewijało się dotąd raportach i aktach dotyczących osób zradykalizowanych. Mężczyzna, urodzony w 1990 roku i mieszkający w podparyskim Aulnay-sous-Bois, był natomiast znany policji z powodu wykroczeń drogowych, celnych i problemów z narkotykami.

Minister spraw wewnętrznych Gerald Darmanin pochwalił opanowanie policji podczas operacji antyterrorystycznej, dzięki której unieszkodliwiono napastnika.

"Bardziej niż kiedykolwiek musimy zachować czujność, bo częściej niż kiedykolwiek policja jest na pierwszej linii ognia. Dziękuję za jej odwagę" - napisał na Twitterze Darmanin.

Colombes to "przyjazne (ludziom) osiedle robotnicze położone między Bezons i La Defense, które zostało jednak zapuszczone przez społeczeństwo i władze lata temu" - tłumaczył w piątek mer podparyskiego miasteczka Patrick Chaimovitch.

Również w piątek zneutralizowano paralizatorem mężczyznę z Bangladeszu, który groził nożem funkcjonariuszom biura ds. migrantów w  Montrouge w aglomeracji paryskiej. Mężczyzna nie odniósł poważniejszych obrażeń.