We Francji rozpoczął się drugi dzień strajku kontrolerów lotniczych. Jedna czwarta samolotów, które miały lądować albo startować z lotniska Charles'a de Gaulle'a, została uziemiona. Z drugiego paryskiego lotniska - Orly - nie odleci co drugi samolot.

Rodziny z dziećmi, które utknęły na paryskich lotniskach, narzekają na brak informacji. Zdenerwowani mówią, że czują się jak zakładnicy. Poprosiłem młodą kobietę, że chciałbym rozmawiać z kierownikiem. Powiedziała mi: "nawet o tym nie myśl". To nie do przyjęcia. Pasażerowie są traktowani na śmieci. Prosiliśmy o podanie posiłku, ale nam odmówiono - skarżą się.

Protest francuskich kontrolerów lotniczych obejmuje przede wszystkim połączenia krajowe i europejskie. Na międzykontynentalnych trasach zakłócenia powinny być mniejsze. Wczoraj odwołano m. in. kilka połączeń między Paryżem a Warszawą. Poważne zakłócenia w ruchu mogą potrwać do soboty, gdy protest powinien się zakończyć.

Francuscy kontrolerzy protestują przeciw planowanej redukcji etatów, która wiąże się z powstaniem zintegrowanej struktury nawigacji lotniczej, obejmującej oprócz Francji także Niemcy, Holandię, Belgię, Szwajcarię i Luksemburg.

Pracownicy nadzoru lotniczego obawiają się, że w następstwie zmian zostanie zlikwidowana obecna Naczelna Dyrekcja Lotnictwa Cywilnego, która zatrudnia 12 tysięcy osób.