Iracki premier Hajdar al-Abadi zażądał w środę unieważnienia wyników referendum niepodległościowego, które odbyło się w poniedziałek na terytoriach kontrolowanych przez Kurdów w Iraku. Jednocześnie wezwał Kurdów do dialogu w ramach obowiązującej konstytucji. Z kolei iracki parlament wystąpił do premiera z wnioskiem o wysłanie wojsk rządowych do znajdującego się w rękach Kurdów Kirkuku. Armia miałaby przejąć kontrolę nad polami naftowymi. Deputowani zażądali także zamknięcia obcych przedstawicielstw dyplomatycznych znajdujących się w Irbilu, stolicy Kurdystanu.

Premier Iraku: Nie będziemy nigdy rozmawiać o wynikach tego plebiscytu

Referendum powinno zostać anulowane i powinien zostać rozpoczęty dialog w ramach konstytucji. Nie będziemy nigdy rozmawiać o wynikach tego plebiscytu - oświadczył iracki premier w parlamencie. "Jeśli oni (Kurdowie) chcą rozpocząć rozmowy, muszą unieważnić referendum i jego wyniki - powtórzył Abadi.

Narzucimy irackie prawo w całym regionie Kurdystan na mocy konstytucji - zapowiedział.  

Abadi ponowił swe ultimatum wobec Kurdystanu i jego prezydenta Masuda Barzaniego o przekazanie kontroli nad lądowymi i powietrznymi przejściami granicznymi, a także zagroził całkowitym wstrzymaniem połączeń lotniczych z Kurdystanem. Premier Iraku dał na to władzom w Kurdystanie we wtorek 72 godziny.

W środę mają zostać podane oficjalne wyniki poniedziałkowego referendum, przeprowadzonego w Regionie Kurdystanu oraz na spornych terenach, co szczególnie wywołało sprzeciw władz centralnych w Bagdadzie. Frekwencja wynosiła 72,16 proc., co oznacza że 3,3 mln osób poszło do urn spośród 4,58 mln uprawnionych do głosowania - podała agencja AFP. 

Wstępne wyniki mówią, że 88 proc. uczestników plebiscytu opowiedziało się za niepodległością irackiego Kurdystanu.

Iracki rząd może wysłać armię do Kirkuku

Tymczasem iracki parlament dał w środę mandat premierowi Abadiemu do rozmieszczenia wojsk w bogatym w ropę naftową Kirkuku, spornej prowincji pozostającej poza Kurdystanem, i przejęcia kontroli nad tamtejszymi polami naftowymi - poinformowała iracka telewizja państwowa.

Poza tym parlament Iraku zażądał zamknięcia zagranicznych przedstawicielstw i konsulatów w stolicy irackiego Kurdystanu, Irbilu.

Tymczasem żądania Bagdadu zostały w środę odrzucone przez ministra transportu w autonomicznym regionalnym rządzie Kurdystanu Mowluda Murada. Oświadczył on na konferencji prasowej w Irbilu, że utrzymanie kontroli nad lotniskami oraz utrzymanie bezpośrednich połączeń międzynarodowych z Irbilem jest konieczne do zwalczania dżihadystów z Państwa Islamskiego (ISIS).

Murad wyraził nadzieję, że kryzys zostanie zażegnany do piątku, w przeciwnym razie może uderzyć w kurdyjską gospodarkę.

Na terenie Regionu Kurdystanu w Iraku znajdują się dwa lotniska międzynarodowe w miastach Irbil oraz w As-Sulajmanijja. W kompetencji federalnych władz irackich pozostaje jednak kontrola lotów, co oznacza, że Bagdad jest w stanie zamknąć przestrzeń powietrzną nad Kurdystanem.

(ph)