Prezydent Turcji skrytykował uderzenie Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii w cele Huti w Jemenie, uznając je za nieproporcjonalne. Oskarżył te kraje, że próbują zmienić Morze Czerwone w morze krwi. Ataki Huti zakłóciły handel międzynarodowy na kluczowej trasie między Europą a Azją.

Amerykańskie i brytyjskie samoloty, statki i łodzie podwodne uderzyły w nocy w ponad 60 celów powiązanych z rebeliantami Huti w Jemenie.

Jak relacjonuje CNN, sami Huti przekazali, że celami nalotów była leżąca na północ od stolicy baza lotnicza Al-Dailami, okolica międzynarodowego lotniska Al-Hudajda w zachodnim Jemenie, obóz Kahlan na północy kraju, międzynarodowy port lotniczy Taizz, a także lotnisko w rejonie miasta Abbs w północno-zachodnim Jemenie.

Amerykański przywódca Joe Biden podkreślił, że ostrzał był bezpośrednią odpowiedzią na bezprecedensowe ataki Huti na międzynarodową żeglugę.

Prezydent Turcji: Chcą zamienić Morze czerwone w morze krwi

Działania Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii skrytykował prezydent Turcji. Recep Tayyip Erdogan uważa, że są nieproporcjonalne.

Po piątkowych modłach w meczecie w Istambule powiedział dziennikarzom, że te dwa kraje próbują zamienić Morze Czerwone w morze krwi.

Kim są Huti?

Wspierani przez Iran Huti są jedną ze stron wciąż tlącej się wojny domowej w Jemenie i kontrolują północny-zachód tego kraju. Od 19 listopada atakują statki przepływające przez Morze Czerwone twierdząc, że w ten sposób wspierają walczący z Izraelem terrorystyczny Hamas. 

Morze Czerwone określane jest jako "autostrada morska" łącząca Morze Śródziemne z Oceanem Indyjskim, a tym samym Europę z Azją. Każdego roku Kanał Sueski, będący kolejnym punktem wejścia i wyjścia dla statków przepływających przez Morze Czerwone, pokonuje około 20 tys. statków.

Rebelianci oświadczyli w czwartek, że jakikolwiek atak sił amerykańskich na ich obiekty w Jemenie wywoła ostrą reakcję militarną.

Odpowiedź na jakikolwiek amerykański atak będzie nie tylko na poziomie operacji, która została niedawno przeprowadzona z udziałem ponad 24 dronów i kilku rakiet. To będzie coś więcej - mówił przywódca grupy Abdel Malek al-Huti.