Ambasada RP w Reykjaviku interweniowała w sprawie dowcipu opowiedzianego w telewizji przez islandzkiego polityka. Z żartu wynikało, że Polaków na Islandii jest za dużo. "To przykład mowy nienawiści" - podkreślił polski ambasador Gerard Pokruszyński.

Kandydat Partii Ludowej Eyjolfur Armannsson w zaplanowanych na 25 września wyborach parlamentarnych w programie "Oddvitaaskourn Visis" wyrecytował dowcip o Francuzie, Polaku i Islandczyku, którzy spotkali się na wieży Eiffla. Francuz wyrzucił croissanta, gdyż we Francji jest dużo croissantów, Polak kiełbasę, ponieważ ten produkt jest w Polsce powszechny. Natomiast Islandczyk zrzucił z wieży Polaka, gdyż na Islandii jest dużo Polaków - brzmiała puenta kawału.

Żart wywołał krytykę pod adresem polityka w mediach społecznościowych. Dowcip uznano za mało śmieszny oraz dyskryminujący Polaków na Islandii. "Komentarze mówią same za siebie i nie trzeba nic dodawać" - powiedział w rozmowie z islandzkim portalem Visir Witold Bogdański, przewodniczący Stowarzyszenia Polonii Islandzkiej. Według niego Partia Ludowa będzie miała problem z uzyskaniem poparcia od Polaków.

Ambasador RP w Reykjaviku Gerard Pokruszyński napisał w liście do przewodniczącej Partii Ludowej oraz parlamentarzystki Ingi Saeland, że jest zmuszony interweniować, gdy Polacy są obiektem dyskryminacji lub mowy nienawiści. Dyplomata wyraził żal, że język nietolerancji stał się częścią kampanii wyborczej. Pokruszyński podkreślił też znaczenie polskiej diaspory dla rozwoju gospodarki Islandii.

Szacuje się, że na Islandii przebywa ponad 20 tys. osób pochodzących z Polski. Polacy stanowią ok. 8 proc. islandzkiego społeczeństwa i są największą grupą migrantów na wyspie.