Mimo formalnego zakazu, tysiące pakistańskich islamistów wyszło na ulice Quetty na zachodzie kraju, w pobliżu granicy z Afganistanem, w poparciu dla rządzących tym krajem Talibów. Według doniesień w Quattcie protestuje około 50 tysięcy ludzi, wielu uzbrojonych w pałki i maczety. Wykrzykują słowa poparcia dla Talibów i Osamy bin Ladena.

Demonstrację zorganizowało wielkie ugrupowanie pakistańskich muzułmanów - Dżiamat Ulema Islam. Tymczasem rządzący Afganistanem Talibowie przygotowują się do amerykańskiego odwetu, który wydaje się być nieuchronny. W ostatnich dniach do stolicy kraju - Kabulu - ściągnięto dodatkowe 6500 żołnierzy.

W graniczącym z Afganistanem Uzbekistanie także rośnie napięcie. Armia i policja są w stanie najwyższej gotowości. Mówi się, że władze wysłały do Afganistanu 3 tysiące żołnierzy, którzy mają wesprzeć siły Sojuszu Północnego, walczącego przeciwko Talibom. Już od dawna mówiło się tam, że prezydent Karimow wspiera finansowo mudżahedinow z Sojuszu, aby zabezpieczyć swój kraj przed atakami islamskich fundamentalistów. W Uzbekistanie na wojsko przeznacza się blisko 70 procent rocznego budżetu państwa, nadal jednak władzom nie udało się utworzyć silnej, nowoczesnej armii. Z tego też powodu niektóre granice, słabo pilnowane, są po prostu zaminowane. Tak wyglądają m.in. zabezpieczenia na granicy z Tadżykistanem. Wojskowe koszary są fatalnym stanie - po opuszczeniu Uzbekistanu przez wojska radzieckie zostały one zdemolowane. Żołnierze są często tylko na wpół umundurowani, a ciężarówki pamiętają jeszcze interwencję Armii Czerwonej w Afganistanie pod koniec lat 70.

foto RMF

12:25