Od kilku godzin czeska straż pożarna walczy z gigantycznym pożarem zakładów utylizacji odpadów plastikowych w Chropyni, we wschodnich Czechach. Płomienie i opary zagrażają okolicy. Wszystkich pracowników zakładów udało się wyprowadzić. Władze zaleciły ewakuację około 300 osób.

W ogniu stoi cały czterokondygnacyjny budynek zakładów w Chropyni. W walce z pożarem uczestniczy co najmniej 100 strażaków z trzech województw oraz śmigłowiec. Miejscami płomienie przeniosły się poza teren zakładu na sąsiadujące z nim łąki. Gaszenie utrudnia silny wiatr i gęsty dym, a także niedostatek źródeł wody.

Stacja oczyszczania wody nie daje rady usuwać chemikaliów, których używamy do gaszenia. Chcąc zapobiec ewentualnemu zanieczyszczeniu ekologicznemu możemy teraz gasić tylko samą czystą wodą - wyjaśnia rzecznik miejscowych strażaków, Ivo Mitaczek. Zalecamy ludziom, aby bez konieczności nie wychodzili z domów i nie otwierali okien. Powinni przy tym chronić przede wszystkim dzieci, chorych i osoby starsze - dodaje.

20-metrowe płomienie i gigantyczny słup czarnego dymu widać z odległości kilkunastu kilometrów, w tym z położonego około 20 kilometrów na wschód Zlina.

W powietrzu wykryto podwyższone stężenie związków węgla i siarki, dlatego powołany rano sztab kryzysowy zalecił ewakuację mieszkańcom dwóch chropyńskich osiedli. Tymczasowe schronisko przygotowano dla nich w niedalekim Kromierzyżu. Ewakuowanych mają tam przewieźć autobusy.

Przypuszcza się, że akcja strażaków będzie trwała cały dzień, a usuwanie skutków pożaru - nawet cały weekend.

Przyczyny pożaru wciąż nie są znane. Szkody wstępnie wyceniono na ok. 10 mln koron (1,6 mln złotych).