„Zleciłem porwanie i likwidację Osamy bin Ladena” - przyznał były amerykański prezydent, Bill Clinton. Cała operacja miała zostać wykonana trzy lata temu, po zamachach bombowych na ambasady USA w Kenii i Tanzanii - powiedział Clinton dziennikarzom w Nowym Jorku.

„Wiem że nasze służby wywiadowcze skontaktowały się z jedną z afgańskich grup, ale akcja się nie powiodła” - dodał Clinton. Amerykanie stworzyli specjalną grupę komandosów, która miała porwać bin Ladena, ale także i ta operacja zakończyła się fiaskiem, z powodu, jak określił to Clinton - braku współpracy innych państw.

Tymczasem saudyjski terrorysta ukrywa się razem z przywódcami Talibów na południu Afganistanu - twierdzi afgańska opozycja. Bin Laden schronił się w rejonie Kandaharu, razem z liderem Talibów, mułłą Mohammadem Omarem - mówi Abdullah Abdullah, minister spraw zagranicznych w uznawanym przez ONZ opozycyjnym, emigracyjnym rządzie afgańskim. Abdullah dodał, iż po raz pierwszy zdarzyło się, że Omar ukrył się przed wiernymi. Jakkolwiek do tej pory rzadko występował publicznie i pozostawił w kwaterze Talibanu w Kandaharze, nigdy nie unikał wiernych, uczestnicząc we wspólnych modłach - twierdzi opozycyjny afgański polityk. Ukrywający się w Afganistanie bin Laden obwiniany jest przez Amerykę o ubiegłotygodniowe zamachy w Nowym Jorku i Waszyngtonie. Zginęło wtedy ponad sześć tysięcy osób. Amerykanie grożą rządzącym Afganistanem Talibom, iż jeśli nie wydadzą terrorysty, USA dokona zbrojnego odwetu. W sąsiednim Pakistanie są już pierwsi amerykańscy komandosi i członkowie FBI. Stanom Zjednoczonym pomaga ich wypróbowany sojusznik - Wielka Brytania.

16:30