Australijskie linie lotnicze Qantas odwołują wszystkie krajowe loty do Sydney, Melbourne i Canberry. Na południu kontynentu zamknięto lotnisko w Adelajdzie. Powód? Chmura pyłu, jaka wydobywa się z krateru chilijskiego wulkanu Puyehue-Cordon Caulle w Andach.

Chmura dymu po krótkiej przerwie wróciła nad Australię i znów utrudnia życie podróżnym oraz samym liniom lotniczym. Pył - jak informuje Qantas - unosi się tuż nad torem lotu samolotów, a to sprawia, że "latanie jest zbyt niebezpieczne".

Loty międzynarodowe z i do Sydney są cały czas monitorowane, a loty krajowe ze stolicy Australii i Sydney zostały wstrzymane.

W ubiegłym tygodniu niektóre linie lotnicze, jak np. Virgin Australia, latały poniżej lub obok chmury pyłu wulkanicznego. Teraz jednak zakazano im takich praktyk.

Tylko ubiegłotygodniowe utrudnienia dotknęły około 100 tysięcy pasażerów; nie odbyło się 700 lotów.