Ponad 100 milionów Chińczyków walczy ze śniegiem i skutkami zimy, która od kilku dni paraliżuje część kraju. W najgorszych od pół wieku śnieżycach zginęły już 64 osoby. Zablokowane są drogi, w wielu rejonach nie kursuje kolej, bo zamarzły szyny. Miliony ludzi koczują na dworcach i stoją w gigantycznych korkach.

W jednym z nich utknęła matka w ostatnich dniach ciąży. Przez 3 dni nie mogła wydostać się z autobusu, który utknął na południu kraju. W ostatniej chwili dotarła do szpitala. Noworodek dostał symboliczne imię: Zhongsheng, czyli "urodzony w tłumie".

Sytuacja nie zmieni się do końca tygodnia; w centrum, na wschodzie i na południu kraju nadal przewidywane są obfite opady śniegu i śniegu z deszczem. Władze apelują do pracujących w miastach mieszkańców wsi, by zrezygnowali z tradycyjnej wyprawy do rodzin z okazji chińskiego nowego roku księżycowego (6 lutego).

Klęska śniegu spowodowała już zakłócenia w dostawach węgla do chińskich elektrowni i w rezultacie - wstrzymanie przez niektóre z nich dostaw prądu. W czwartek władze ostrzegły też, że opady śniegu mogą mieć poważne skutki dla produkcji żywności w kraju.