Alexandre Benalla, były współpracownik prezydenta Emmanuela Macrona został zwolniony z aresztu. Powodem zatrzymania były informacje o pobiciu uczestników protestów w Paryżu w 2018 roku. Sędzia prowadzący postępowanie uznał, że zarówno Benalla - zatrudniony do lipca ubiegłego roku w administracji prezydenckiej - jak i Vincent Crase, przedstawiciel ugrupowania "La Republique en marche" - partii Emmanuela Macrona, nie muszą przebywać w areszcie.

Posiedzenie sądu prowadzącego wstępne postępowanie odbyło się w Paryżu, drzwiach zamkniętych. Alexandra Benalla "nigdy nie miał czego szukać w areszcie. Wszyscy dobrze wiemy, że w podobnej sprawie, gdzie w grę wchodzą podobne czynniki, areszt tymczasowy nie znalazł zastosowania" - oceniła jego adwokat mec. Jacqueline Laffont. Z kolei obrońca Vincenta Crase, mec. Christian Saint-Palais powiedział agencji AFP: "zawsze uważaliśmy to uwięzienie za niewłaściwe i nie mające uzasadnienia prawnego".

Śledztwo ws. Alexandra Benalli oraz Vincenta Crase toczy się od lipca 2018 roku. Obaj mężczyźni trafili do aresztu śledczego dopiero 19 lutego tego roku.

31 stycznia portal informacyjny Mediapart zamieścił na swoich stronach nagranie kilku rozmów telefonicznych, jakie obaj mężczyźni przeprowadzili 26 lipca ubiegłego roku. Benalla i Crase byli wtedy objęci prokuratorskim zakazem jakichkolwiek kontaktów. Cztery dni wcześniej postawiono im zarzuty stosowania przemocy podczas manifestacji w Paryżu.

Błędy i nieprawidłowości

Specjalna komisja prawna francuskiego Senatu opublikowała 20 lutego raport w sprawie byłego współpracownika prezydenta Francji. Szef senackiej komisji Philippe Bas powiedział, że w administracji doszło do wielu "błędów i nieprawidłowości", zarówno zanim Benalla został zwolniony z Pałacu Elizejskiego, jak i potem. Miało to (negatywny) wpływ na bezpieczeństwo prezydenta - podkreślił. Wkrótce po ogłoszeniu raportu komisji Senatu paryska prokuratura poinformowała, że wszczęła kolejne, wstępne śledztwo w sprawie "ukrywania dowodów" w kilku dochodzeniach, jakie toczą się przeciwko Benalli i osobom z jego otoczenia.

Na raport Senatu zareagował gabinet Emmanuela Macrona. Rzecznik rządu Benjamin Griveaux powiedział po posiedzeniu rady ministrów, że Pałac Elizejski "będzie miał okazję udzielić rzeczowych odpowiedzi na wiele nieprawdziwych twierdzeń, które znajdują się w dokumencie".

Komisja zajęła się tą sprawą, która nazwana została "aferą Benalli", gdy w lipcu 2018 roku "Le Monde" opublikował wideo z demonstracji 1 maja, na którym widać było, jak mężczyzna w hełmie policyjnym wyciąga z tłumu i szarpie młodą kobietę, a następnie bije leżącego mężczyznę. Sprawcę zidentyfikowano jako Benallę, który był wtedy  odpowiedzialny m.in. za ochronę prezydenta. Wszczęto śledztwo dotyczące "użycia przemocy przez osobę pełniącą służbę publiczną", "nadużycia stanowiska" i "bezprawnego użycia symboli zarezerwowanych dla władz publicznych". Benalla stracił stanowisko w Pałacu Elizejskim.