Tornada i śnieżyce nawiedziły w Boże Narodzenie południową część Stanów Zjednoczonych. Zginęło co najmniej sześć osób, a kilkanaście zostało rannych. Bez elektryczności święta spędzało ponad 215 tys. ludzi. Odwołano ponad 900 lotów.

W stanach Teksas, Luizjana, Alabama i Missisipi odnotowano w Boże Narodzenie 34 tornada - poinformowało w środę Krajowe Centrum Meteorologiczne. W stanie Missisipi, gdzie po przejściu żywiołu rannych zostało kilka osób, gubernator Philip Bryant ogłosił stan klęski żywiołowej.

Z kolei w Mobile w Alabamie tornado zrywało dachy z budynków, powalało drzewa i słupy sieci energetycznej. Mieszkańcy zostali na święta bez prądu.

Na południu USA śnieżyce sparaliżowały Oklahomę, część stanu Tennessee i Arkansas. Gubernator tego ostatniego stanu skierował do pomocy mieszkańcom jednostki Gwardii Narodowej. Nic dziwnego - w samym mieście Little Rock spadły prawie 23 cm śniegu i tym samym został pobity rekord opadów, który ustanowiono tam 25 grudnia, 86 lat temu.

Fatalna pogoda przyczyniła się także do wypadków samochodowych. Na zaśnieżonych drogach w samym stanie Arkansas zginęły w Boże Narodzenie dwie osoby. Do śmiertelnego wypadku doszło także w sąsiedniej Oklahomie.

Front atmosferyczny odpowiedzialny za opady śniegu i tornada na południu przesunął się w środę nad Środkowy Zachód USA. Intensywne opady śniegu i silny wiatr powodujący zamiecie znacznie pogorszyły warunki na drogach w Missouri, Kentucky, Ohio i na południu stanów Illinois i Indiana. Wielu mieszkańców miało problemy z dotarciem w środę do pracy.

Tornada i śnieżyce spowodowały także na kilku lotniskach w południowej części USA odwołanie ponad 900 połączeń.