Podrobione kosmetyki, poduszki do masażu i zabawki erotyczne - wszystkie z materiałami wybuchowymi, wykonanymi na polecenie Rosjanina o kryptonimie "Wojownik". Do ataków sabotażowych z użyciem takich przedmiotów doszło w Wielkiej Brytanii, Niemczech i Polsce - donosi agencja Reutera, powołując się na polskie służby.
Reuters informuje o szczegółach śledztwa, opierając się na danych przekazanych przez osobę zbliżoną do polskiego śledztwa i zgromadzonych w rozmowach z kilkoma przedstawicielami europejskich służb bezpieczeństwa.
Latem ubiegłego roku doszło do detonacji trzech paczek w trzech krajach w różnych magazynach na terenie Europy. Do wybuchu przesyłek doszło 19, 20 i 21 lipca w brytyjskim mieście Birmingham, w niemieckim Lipsku oraz w pobliżu Warszawy.
Polski ślad ma duże znaczenie w toczącym się dochodzeniu. Metody działań operacyjnych Rosji, zastosowane w Polsce są typowe dla wywiadu wojskowego Moskwy, który często rekrutuje lokalnych przestępców i przesyła im instrukcje za pomocą platform społecznościowych.
Według osoby zbliżonej do śledztwa w tej sprawie, poduszki, paczki z kosmetykami i zabawkami erotycznymi zawierały domowej roboty ładunki zapalające, wykonane z mieszanki substancji chemicznych, w tym wysoce reaktywnego magnezu. Detonacji dokonywano przy użyciu tanich układów z chińskich gadżetów elektronicznych, np. ze sprzętu służącego do sygnalizowania, gdzie znajdują się zgubione klucze. Do tak skonstruowanego ładunku dodawano opakowanie, przypominające kosmetyki, zawierające łatwopalne substancje, w tym nitrometan.
Postępowanie w tej sprawie dotyczy działalności przestępczej inspirowanej przez rosyjskie GRU - przekazało źródło agencji Reutera, odwołując się do działalności wywiadu wojskowego Rosji.
Informacje o wybuchowych przesyłkach upubliczniono w październiku ubiegłego roku i określono jako element rosyjskiej "wojny hybrydowej". Od początku pełnoskalowej wojny w Ukrainie Moskwa stosuje taktykę sabotażu, podpaleń i cyberataków w krajach, które dostarczają pomoc Kijowowi.
Źródła Reutersa informują, że przesyłki zapaliły się w magazynach i na szczęście nie spowodowały ofiar, ale stanowiły próbę generalną dla rosyjskiej operacji, która zakładała detonację podobnych paczek na pokładzie samolotów do Stanów Zjednoczonych i Kanady.
Kreml odrzucił oskarżenia. Rzecznik Dmitrij Pieskow przekazał, że "nic nie wie" o takich próbach sabotażu i dodał - To przejaw kolejnych fake newsów lub ślepej rusofobii.
Polska prokuratura opiera się na zeznaniach co najmniej pięciu podejrzanych członków domniemanej komórki sabotażowej, a także na tajnych ustaleniach służb bezpieczeństwa. Śledczy mieli przejąć też czwartą paczkę, która nie eksplodowała w warszawskim magazynie. Udało się ją dokładnie zbadać.
Polscy śledczy twierdzą, że mieszkający w Polsce Ukrainiec Władysław D. odgrywał kluczową rolę w zamachach, otrzymując instrukcje od oficera GRU, który przedstawia się jako "Wojownik". Dane zamachowca zostały ujawnione przez sąd w Bośni, gdzie toczy się postępowanie w sprawie innego członka szajki organizującej sabotaże.
Władysław został aresztowany w Polsce na początku sierpnia i oskarżony o dokonywanie aktów terrorystycznych na rzecz rosyjskiego wywiadu. W styczniu sąd w Warszawie przedłużył jego areszt do maja.
Podejrzany zaprzeczył obu stawianym mu zarzutom, w tym pracy dla zagranicznej agencji wywiadowczej, i przedstawił "szczegółowe wyjaśnienia" dotyczące swoich działań, których prokuratura nie może ujawnić z uwagi na poufność śledztwa.
Polscy prokuratorzy oskarżają innego mężczyznę, 44-letniego Aleksandra B., o przynależność do tej samej polskiej komórki co Władysław. Jego zadaniem, jak twierdzą, było przygotowanie operacji na samoloty transportowe lecące do Ameryki Północnej poprzez organizowanie przesyłek butów i ubrań, które miały być wysyłane z Warszawy do Waszyngtonu i Ottawy. Dzięki temu zatrzymany miał zbierać informacje o datach i metodach dostarczania przesyłek.
W trakcie przesłuchania w Bośni, Rosjanin Aleksander B. powiedział, że nie miał udziału ani wiedzy o żadnym spisku mającym na celu atakowanie składów lub samolotów transportowych. Został poddany ekstradycji do Polski.


