​W efekcie raportu wskazującego na "toksyczną" atmosferę pracy i mobbing panujący w Amnesty International większość dyrektorów już odeszła lub odchodzi z tej jednej z najbardziej znanych organizacji broniących praw człowieka - podała stacja BBC.

Raport jest efektem niezależnego dochodzenia, które zarządził nowy sekretarz generalny Amnesty International Kumi Naidoo, kiedy dwóch pracowników organizacji popełniło samobójstwo. W maju 2018 roku popełnił je 65-letni Gaetan Mootoo z francuskiego oddziału AI, pracownik z 30-letnim stażem, który w liście pożegnalnym wskazał, że przyczyną jest stres i presja w pracy. Sześć tygodni później samobójstwo popełniła 28-letnia brytyjska stażystka Rosalind McGregor z oddziału w Genewie.

W ramach dochodzenia przepytano około 475 pracowników. Powstały w wyniku tych rozmów raport wskazuje na liczne przypadki mobbingu, poniżania pracowników, molestowania, także seksualnego, dyskryminacji z powodu płci, rasy czy orientacji seksualnej. Szeregowi pracownicy zarzucali także kierownictwu niekompetencję, oderwanie od realiów i bezduszność. W wielu rozmowach słowo "toksyczny" zostało użyte do opisania kultury pracy w Amnesty już od lat 90. Podobnie jak zwroty "antagonistyczny", "brak zaufania" i "zastraszanie" - napisano w raporcie.

Po jego publikacji gotowość złożenia rezygnacji zadeklarował cały siedmioosobowy zespół dyrektorów, przyznając, że w organizacji faktycznie panował klimat presji i braku zaufania. Naidoo nie wykluczał wówczas, że nie przyjmie wszystkich rezygnacji, wyjaśniając, że priorytetem jest odbudowa zaufania.

BBC podała we wtorek, że spośród tych siedmiu dyrektorów pięciu już odeszło z Amnesty International lub jest w trakcie odchodzenia z niej. Tymczasem "The Times" napisał we wtorek o złości panującej wśród pracowników organizacji z powodu wysokich odpraw, które mieli dostać odchodzący dyrektorzy, zwłaszcza że równocześnie z powodu kryzysu finansowego zwolniono z pracy ok. 100 osób. Rzeczniczka AI powiedziała jednak BBC, że odprawy dla dyrektorów są "mniej korzystne niż oferowane innym pracownikom".