​Dziesięć osób zostało rannych w środę podczas powyborczej blokady jednej z dróg w stanie Sao Paulo, na południowym wschodzie Brazylii. Poszkodowani to zwolennicy prezydenta Jaira Bolsonaro, który przegrał niedzielne wybory.

Do tragicznego zdarzenia doszło w mieście Mirassol, gdzie kierowca auta osobowego wjechał w grupę osób protestujących na drodze. Wśród poszkodowanych jest dziecko. 

Z komunikatu brazylijskiej policji drogowej (PRF) wynika, że autor wypadku został ujęty przez demonstrantów, a następnie przekazany funkcjonariuszom. 

Nie ustają protesty zwolenników Bolsonaro

Blokada w Mirassol jest jedną z ponad 600 zorganizowanych przez sympatyków Bolsonaro na drogach kraju po niedzielnej porażce tego kandydata prawicy w drugiej turze wyborów prezydenckich. 

W środę blokady były prowadzone na ponad 170 brazylijskich drogach w 17 stanach, co doporowadziło do chaosu komunikacyjnego i dużych korków. 

W środę po południu prezydent Bolsonaro wezwał uczestników protestów do odstąpienia od blokad dróg. Zapewniając o solidaryzowaniu się ze swoimi sympatykami polityk stwierdził, że tego rodzaju demonstracje są w jego ocenie “nielegalne". 

We wtorek Bolsonaro podziękował 52 mln wyborców za oddanie głosów na niego. Nie ustosunkował się do swojej porażki w niedzielnych wyborach. Nie sprecyzował też czy uznaje ich wynik. 

Niebawem jednak szef gabinetu Bolsonaro ogłosił, że szef państwa zgodził się na rozpoczęcie procedury przekazania władzy. Sąd Najwyższy ogłosił, że prezydent uznał tym samym wynik wyborów, w których wygrał kandydat lewicy Luiz Inacio Lula da Silva

Lula, który w przeszłości sprawował dwukrotnie urząd prezydenta Brazylii w latach 2003-2011, otrzymał w niedzielnych wyborach 50,9 proc. głosów pokonując Bolsonaro, który uzyskał 49,1 proc. głosów poparcia. 

W 2018 r. Lula da Silva rozpoczął odsiadywanie kary ponad 8 lat więzienia za udział w aferze korupcyjnej. Trzy lata później Sąd Najwyższy Brazylii unieważnił ten wyrok, a wkrótce potem lewicowy polityk ogłosił swój start w wyborach prezydenckich.