Ministerstwo Edukacji Narodowej szacuje, że ponad 6,8 tys. z ponad 560 tys. nauczycieli może stracić w tym roku pracę. Związkowcy twierdzą natomiast, że pracę starci aż 11 tys. nauczycieli. Na razie rząd nie ma zbyt wielu pomysłów, jak pomóc zwalnianym.

Związki zawodowe podważają wyliczenia resortu edukacji. Twierdzą, że od września bez pracy będzie nie 7 tys. a 11 tys. nauczycieli. Jak tłumaczą, MEN opiera się na informacjach pozyskanych od dyrektorów szkół, a Solidarność na własnych obliczeniach wykonanych na podstawie tegorocznego budżetu. Co więcej, według związkowców kolejne 10 tys. nauczycieli ma pracować na zmniejszonych nawet o połowę etatach.

Obie strony przyznają jednak, że dokładne dane poznamy mniej więcej w połowie września, kiedy na dobre skończy się rekrutacja do szkół. Ci nauczyciele, którzy stracą pracę, mogą liczyć na pomoc prawną ze strony związków. Co ważne, to prawo obejmuje też niezrzeszonych pedagogów.

Prawie co siódmy zwalniany pedagog będzie pochodzić z Mazowsza. Tylko w samej Warszawie wymówienia może otrzymać 220 osób. Wielu ze zwalnianych, aby znaleźć pracę, będzie musiało się przekwalifikować. 

Na Mazowszu zatrudnionych jest najwięcej nauczycieli w kraju, bo aż 79 tysięcy. W tym regionie ma zostać zlikwidowanych ponad 875 etatów. Zwolnienia są planowane w 101 spośród 357 jednostek samorządu terytorialnego.

Resort edukacji nie ma informacji nauczycieli jakich przedmiotów dotyczą zwolnienia.

Największe cięcia etatów przewidywane są w gimnazjach, do których właśnie wkracza niż. Podobnie w szkołach ponadgimnazjalnych, w których dodatkowo zmienia się podstawa programowa.

Przyczyny redukcji etatów w oświacie w całym kraju są takie same - mówi Bartosz Milczarczyk, rzecznik stołecznego ratusza. Dodaje, że liczba osób zakwalifikowanych do zwolnienia może się jeszcze zmienić, bo rekrutacja do szkół i przedszkoli trwa. Poza tym w warszawskich placówkach edukacyjnych rusza program dodatkowych zajęć za złotówkę. Do ich prowadzenia będzie potrzebnych 170 osób. To dla nich przygotowano etaty. Nie wiadomo jednak, ile ze zwalnianych osób skorzysta z tej propozycji. Nie wszyscy z nich mają kwalifikacje do prowadzenia takich zajęć.

Fala zwolnień na Lubelszczyźnie

Z falą zwolnień będą zmagać się także nauczyciele na Lubelszczyźnie. Pracę  - według danych ZNP - straci 450 pedagogów. Tyle wypowiedzeń wręczono nauczycielom jeszcze w czerwcu. 

Niż demograficzny najbardziej daje się we znaki w szkołach ponadgimnazjalnych. W kilku placówkach udało uniknąć się likwidacji etatów, bo przeprowadzono nabór.

900 nauczycieli będzie zaś miało obniżoną liczbę godzin - przeważnie o dwie, trzy tygodniowo.

Część pełnoetatowych nauczycieli, dla których nie byłoby od września godzin, właśnie składa wnioski o roczne urlopy na poratowanie zdrowia. Przez rok uda im się utrzymać wynagrodzenie za pełną pensję.

Czterystu pedagogów do zwolnienia w Świętokrzyskiem

Z kolei w całym województwie świętokrzyskim zwolnionych zostanie prawie 400 pedagogów. Dwa tysiące innych będzie pracować w niepełnym wymiarze godzin. Prezes świętokrzyskiego ZNP Wanda Kołtunowicz mówi, że największe zwolnienia dotkną przede wszystkim Kielce.

Z 230 osób, które stracą tam pracę, aż 80 procent było zatrudnionych w szkołach ponadgimnazjalnych. To właśnie na tym poziomie nauczania od 1 września zaczną obowiązywać nowe podstawy programowe, będące jedną z przyczyn zwolnień. 89 ze zwalnianych w Kielcach osób, było zatrudnionych na czas nieokreślony, 120 na zastępstwo. 

Jak wygląda sytuacja na Dolnym Śląsku?

Na Dolnym Śląsku etaty straci prawie 300 nauczycieli. Redukcja zatrudnienia dotyczy przede wszystkim humanistów, ale i fizyków czy biologów, a także nauczycieli języków obcych.

Liczba zwalnianych nauczycieli jest mniejsza od tej, którą wstępnie zakładano, ponieważ 50 nauczycielom z Wrocławia udało się znaleźć zajęcia w szkołach pod miastem. Zastąpili nauczycieli na urlopach zdrowotnych, czy nauczycielki na urlopach macierzyńskich - wyjaśnia Danuta Utrata, przewodnicząca sekcji wychowania i oświaty NSZZ "Solidarność".

Dla pozostałych na razie nie ma ofert pracy. W trudniej sytuacji są także ci nauczyciele, którzy co prawda zostają w swoich placówkach, ale od nowego roku dostali mniej godzin lekcyjnych. Jeżeli jest to mniej niż pół etatu zamyka się pedagogom możliwość awansu. Tacy nauczyciele nie będą mogli podnosić swoich kwalifikacji, co oznacza, że w przyszłości będą pierwszymi kandydatami do zwolnienia dodaje - Danuta Utrata z dolnośląskiej Solidarności.

Zwalniani nauczyciele mogą liczyć na razie tylko na spotkania z psychologami i doradcami zawodowymi.

Rządowych pomysłów na pomoc brak

Rząd nie ma jest gotowy na pomoc zwalnianym nauczycielom. Jak sprawdził reporter RMF FM, w tej chwili plany pomocy zwalnianym nauczycielom są bardzo skromne. Na przykład minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz wysłał do samorządów listy, w których prosi o to, by osoby tracące prace w szkołach przenosić na przykład do żłobków. Proponuje także by przekwalifikować nauczycieli na tak zwanych asystentów rodziny, którzy będą pomagać biedniejszym rodzinom w organizowaniu nauki dzieci, ale też domowych finansów.

Ministerstwo pracy chce także dofinansować nauczycielom przekwalifikowanie zawodowe i staże. Na razie nie ma jednak na to pieniędzy. Czeka aż dostanie je z ministerstwa finansów. Ten resort nie jest zaś skory do pomocy.

MEN proponuje natomiast dofinansowanie dla firm zatrudniających zwalnianych nauczycieli, dotacje na uruchomienie własnej działalności gospodarczej, szkolenia i studia podyplomowe. Programem mają być objęte osoby, które w oświacie przepracowały minimum rok, a pracę straciły w ciągu ostatnich dwóch lat.

Minister edukacji Krystyna Szumilas nie chce jednak odpowiedzieć na kluczowe pytania dotyczące szczegółów tej pomocy. Wiedzę na temat wysokości dotacji dla nauczyciela, który chce założyć własną firmę czy maksymalnej dopłaty dla pracodawcy, który zechce zatrudnić byłego pracownika oświaty, minister ma posiąść dopiero po spotkaniach z marszałkami województw i szefami urzędów pracy. Początek tych rozmów jutro.

Krystyna Szumilas jest jednak optymistką. Pytana o to, do jakiego zawodu mogą przekwalifikować się nauczyciele, mówiła o wolnych miejscach w szkołach zawodowych, w świetlicach, przedszkolach, o możliwości zostania asystentem rodziny. Matematyków widziała w bankowości, a humanistów w zawodach humanistycznych.

Nauczyciele muszą się przekwalifikować

Zwalniani nauczyciele, jeśli chcą pracować, to w większości muszą zmienić zawód. Tak wynika z analizy dostępnych ofert pracy.

Jak sprawdził reporter RMF FM, bardzo mało jest ofert pracy dla nauczycieli historii, chemii i biologii. Oni, jeżeli stracą pracę, w większości muszą szukać jej poza zawodem lub zdecydować się na udzielanie korepetycji.

W znacznie lepszej sytuacji są natomiast nauczyciele języków obcych. Jak wynika z ofert, dla nich pracy jest naprawdę dużo. Dotyczy to nie tylko języka  angielskiego, ale także rosyjskiego, hiszpańskiego czy włoskiego. Szkoły językowe szukają lektorów nawet na pełny etat.

Sporo ofert pracy jest też dla pedagogów nauczania początkowe. Dotyczą przede wszystkim opieki nad najmłodszymi dziećmi.

Monika Gosławska

(mpw)